Podczas piątkowych derbów Trójmiasta Arka - Lechia usłyszałem od komentatora historię o tym, jak ułożony z żółtych kwiatów napis "Wrzeszcz" musiał zniknąć z tej dzielnicy Gdańska, bo fanom Lechii źle się kojarzył z barwami Arki. Nie pamiętam już dokładnie, czy ów komentator nazwał dekorację zakładu zieleni nierozważną, czy nieroztropną, w każdym razie ją zganił. - Nie dajmy się zwariować doszczętnie - pomyślałem. Tak oto kaczeńce, bratki, mniszki lekarskie, tulipany, narcyzy i inne żółte rośliny, które zdobią nasz kraj o tej porze roku przestały być mile widziane w Gdańsku. A co będzie z liśćmi drzew żółknącymi jesienią? A co z elewacjami budynków? Przemalować? Bareja by tego lepiej nie wymyślił, w "Alternatywach 4" mieliśmy malowanie trawy na zielono, teraz jest usuwanie żółci. Ta z bratków jest jak najbardziej mile widziana. Gorzej, gdy na Ekstraklasę rozlewa się inna żółć. Wynikająca ze źle pojętej rywalizacji między klubami. A Gdańskiemu Zarządowi Dróg i Zieleni dziwię się, że pod wpływem pogróżek wyrostków (np. "migusiem ekipo zieleni do poprawy ten kwietnik bo biało-zielone tsunami nadciąga") zdecydował się zmienić tak misterną układankę jak ta z żółtych bratków w napisie "Wrzeszcz". "Do głowy nam nie przyszło, że te kolory mogą być skojarzone z barwami klubów sportowych. A jednak się skojarzyły ;-). Nie czekając na "egzekucję" kwietnika, w dniu dzisiejszym przesadziliśmy niebieskie bratki tworzące napis WRZESZCZ." W ten sposób ZDiZ pozwolił uciąć przysłowiowy palec... I tak szaleństwo rozkręca się na dobre. Piłkarz reprezentacji Polski i jego kolega stają się bohaterami kibiców nie dzięki bramkom, dryblingom, interwencjom w obronie, tylko poprzez kopnięcie dmuchanej lalki w barwach derbowego przeciwnika. Niektórym przydałyby się lodowe okłady na głowę, tymczasem o lód w tych temperaturach coraz ciężej.Pamiętajmy, że Lechia Gdańsk to wspaniały klub, z solidarnościową tradycją. Nie warto jej psuć w ten sposób.