Gdańszczanie zdecydowanie lepiej czują się na wyjeździe. Od poprzedniego sezonu do tej pory na PGE Arenie lechiści wywalczyli 16 punktów, podczas kiedy z obcych stadionów przywieźli ich 21 (sześć wygranych, trzy remisy, dziewięć porażek, bramki 15:18). "Na PGE Arenie Gdańsk czujemy się praktycznie jak na wyjeździe. Trenujemy na tym stadionie sporadycznie, a przed niedzielnym meczem z Lechem Poznań, ze względu na koncert Jennifer Lopez, w ogóle nie mieliśmy tam okazji ćwiczyć. Poza tym wiele do życzenia pozostawia stan murawy na tym obiekcie. Zdecydowanie lepsza nawierzchnia jest na naszym poprzednim stadionie na Traugutta, gdzie zazwyczaj trenujemy" - przyznają nieoficjalnie piłkarze. W niedzielę Lechia zmierzy się przed własną publicznością z Lechem Poznań. "Recepta na wygraną wydaje się być prosta. Nie możemy popełnić tylu błędów co w przegranych meczach, bo kiedy ustrzegliśmy się poważniejszych gaf, to wygraliśmy z Pogonią w Szczecinie i Koroną w Kielcach. Kibice oczekuję od nas zwycięstw, ale muszą pamiętać, że w przerwie letniej z Lechii odeszło 10 piłkarzy. A drużyna piłkarska to nie chleb, do którego wystarczy dodać ulepszaczy i po 12 godzinach nadaje się do konsumpcji" - stwierdził trener gdańskiego zespołu Bogusław Kaczmarek. W tym sezonie Lechia przegrała u siebie oba spotkania z Polonią Warszawa i Piastem Gliwice, natomiast poznaniacy odnieśli na wyjazdach komplet dwóch zwycięstw z Polonią i GKS Bełchatów. "Moim zdaniem zdecydowanie najsilniejszą drużyną w Polsce jest Legia, niemniej nasi rywale to zespół o sporym potencjale. Świadczy o tym fakt, że Jakub Wilk, który na wiosnę miał pewne miejsce w pierwszym składzie Lechii, w Lechu miewał problemy, aby znaleźć się w meczowej "18". Z drugiej strony liga dopiero się rozkręca i nie można jeszcze ferować wyroków. W zeszłym sezonie faworytów pogodził przecież Śląsk Wrocław" - dodał Kaczmarek. W ostatnim meczu piłkarzom Lecha dwa punkty odebrali w Poznaniu zawodnicy Pogoni i według trenera Kaczmarka postawa szczecinian może być pewnym wzorcem dla jego zespołu. "Pogoń zagrała bardzo mądrze, bo wysoko atakowała gospodarzy, uniemożliwiając im rozgrywanie akcji. W drugiej połowie straciła jednak swoje najważniejsze ogniwo jakim jest Edi Andradina" - ocenił gdański szkoleniowiec. Najlepszym snajperem Lecha jest Bartosz Ślusarski, który zdobył trzy bramki - wszystkie uzyskał po strzałach głową. "Wiele razy miałem okazję grać przeciwko Bartkowi i dobrze znam jego walory. Nie mamy nic przeciwko temu, aby w konfrontacji z nami rywale często posyłali na Ślusarskiego w nasze pole karne wysokie piłki, bo akurat taka taktyka bardzo nam odpowiada" - zapewnił Jarosław Bieniuk. Środkowy obrońca Lechii zdaje sobie sprawę że swoją grą oraz wynikami doprowadzają do prawdziwej huśtawki nastrojów tak wśród kibiców jak i w zespole. "Tak było chociażby w Krakowie. W pierwszej połowie meczu z Wisłą spisywaliśmy się fatalnie. W ogóle nie graliśmy w piłkę. Po przerwie wypadliśmy lepiej, ale to i tak nie wystarczyło do zdobycia nawet jednego punktu. Po dwóch wyjazdowych zwycięstwach z rzędu nastroje były znakomite, jednak po dwóch ostatnich porażkach znacznie zostały stonowane. Nie można jednak załamywać rąk i popadać w nadmierny pesymizm. To dopiero początek ligi i szybko trzeba odnieść kolejną wygraną. Najbliższa okazja nadarzy się już w niedzielę" - podsumował Jarosław Bieniuk. <a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/lechia-gdansk-lech-poznan,3543">Zapraszamy na relację na żywo z meczu Lechia Gdańsk - Lech Poznań!</a>