Lech mógł zostać liderem przed tygodniem - wtedy nie skorzystał jednak z potknięć Widzewa Łódź i Legii Warszawa. W tym tygodniu jest podobnie. W górnej części tabeli jest coraz ciaśniej, a po poniedziałkowym pojedynku Piasta Gliwice z Wisłą Kraków, bez względu na jego wynik, pierwszą i siódmą drużynę w tabeli będą dzieliły trzy punkty. Lech w pierwszej połowie nie wyglądał na drużynę, która jest godna miana lidera. Lechia też nie pokazywała nic wielkiego, mecz był więc nudny i słaby. Gorąco zrobiło się tylko w 14. minucie, gdy Piotr Wiśniewski agresywnie zaatakował Huberta Wołąkiewicza. Obrońca Lecha wybił piłkę głową, a po chwili został trafiony butem przez skrzydłowego Lechii. Sytuacja wyglądała bardzo groźnie - Wołąkiewicz miał nie tylko poharataną twarz, ale i rękę. Po chwili został zmieniony, a Wiśniewski zobaczył żółtą kartkę. Później zawodnik gospodarzy stał się bohaterem spotkania. Dopiero w 23. minucie kibice zobaczyli pierwszą w miarę ciekawą akcję, która mogła zakończyć się golem. Wiśniewski oddał groźny strzał z 18 metrów, trafił idealnie między nogami próbującego go zablokować Marcina Kamińskiego, ale Jasmin Burić wybił futbolówkę na rzut rożny. Piłka leciała bowiem za blisko środka bramki. W odpowiedzi po dośrodkowaniu Luisa Henriqueza dobrą okazje miał Jakub Wilk, który wiosną był wypożyczony do Lechii. Uderzył głową w tzw. długi róg, ale piłka o dwa metry minęła słupek bramki Bartosza Kanieckiego. Kluczowy w całym spotkaniu był rzut wolny wykonywany przez Mateusza Machaja w 33. minucie meczu. Pomocnik Lechii mocno zagrał w kierunku bramki Buricia, a pięć metrów przed bramką piłkę głową trącił stojący tyłem Wiśniewski. Burić był bezradny, mógł mieć też pretensje do Henriqueza i Kebby Ceesaya, którzy stali obok rywala. Później jeszcze okazję miał Abdou Razack Traore, ale z bliska się pomylił. W drugiej połowie Lech był już zespołem dużo lepszym od Lechii, ale to znów gdańszczanie wygrali tę część 1-0. Być może byłoby inaczej, gdy w 64. minucie błędu nie popełnił sędzia Paweł Gil. A zaczęło się od kiksu Traore, który z połowy boiska zagrał piłkę w kierunku stoperów swojej drużyny. Futbolówkę przejął jednak Bartosz Ślusarski i wykorzystał sytuację jeden na jednego z Kanieckim. Sędzia gola nie uznał, bo dopatrzył się wątpliwego faulu Manuela Arboledy na Traore, już po samym niecelnym zagraniu tego gracza. Im bliżej było końca meczu, tym większą przewagę mieli poznaniacy. Gracze Lecha często dorzucali piłkę w pole karne, ale w tych zagraniach brakowało im dokładności. Podobnie zresztą jak w strzałach, bo aż do 95. minuty mieli na koncie zaledwie jedno celne uderzenie. Mecz rozstrzygnął się w 89. minucie, gdy po rzucie rożnym Machaja poznaniacy nie potrafili wybić piłki ze swojego pola karnego, a w końcu Vojo Ubiparip wybił ją za blisko w bok. Skorzystał z tego Traore, który przepięknym strzałem nożycami nie dał szans Buriciowi. Już w doliczonym czasie rozbitego Lecha mogli jeszcze dobić Andreu oraz Łukasz Kacprzycki - obaj mieli sytuacje sam na sam z bośniackim bramkarzem gości. Strzał Hiszpana Burić obronił, a młody Kacprzycki posłał piłkę wysoko ponad poprzeczką. Lechia wygrała na PGE Arenie pierwszy mecz w tym sezonie, drugi w tym roku, a dopiero czwarty odkąd przeprowadziła się na ten obiekt. Andrzej Grupa Lechia Gdańsk - Lech Poznań 2-0 (1-0) Bramki: 1-0 Piotr Wiśniewski (33), 2-0 Abdou Traore (89). Żółta kartka - Lechia Gdańsk: Bartosz Kaniewski, Piotr Wiśniewski, Ricardinho. Lech Poznań: Luis Henriquez, Mateusz Możdżeń, Rafał Murawski. Sędzia: Paweł Gil (Lublin). Widzów 17˙362 Lechia Gdańsk: Bartosz Kaniecki - Rafał Janicki, Sebastian Madera, Jarosław Bieniuk, Piotr Brożek - Ricardinho (69. Łukasz Kacprzycki), Łukasz Surma, Marcin Pietrowski, Mateusz Machaj (90. Andreu), Piotr Wiśniewski (85. Piotr Grzelczak) - Abdou Traore. Lech Poznań: Jasmin Buric - Kebba Ceesay, Hubert Wołąkiewicz (16. Marcin Kamiński), Manuel Arboleda, Luis Henriquez - Mateusz Możdżeń (61. Piotr Reiss), Rafał Murawski, Łukasz Trałka, Bartosz Bereszyński, Jakub Wilk - Bartosz Ślusarski (79. Vojo Ubiparip). Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Lechia Gdańsk - Lech Poznań Wyniki, terminarz i tabela T-Mobile Ekstraklasy