Nerwowo było przed meczem w Gdańsku. W czwartek piłkarzom złożyli wizytę najwierniejsi kibice, by dodać otuchy swym ulubieńcom. Oczywiście to ironia, potępiamy tego typu wizyty "motywacyjne". Miejsce działaczy jest w gabinetach klubowych, piłkarzy na boisku, a kibiców na trybunach. Fakty są natomiast takie, że poprzednia taka wizyta przyniosła podobni zwycięski efekt. W listopadzie 2017 r. po tym jak "silnoręcy" odwiedzili trening Lechii, piłkarze wygrali derby z Arką w Gdyni 1-0. Losy spotkania rozstrzygnęły się już w 2. minucie. Raków w swoim stylu próbował rozgrywać piłkę od własnej bramki, goście odzyskali piłkę po błędzie Petra Schwarza. Piłka trafiła do Kenny’ego Saiefa. Amerykanin mocno uderzył zza pola karnego, futbolówka skozłowała przed bramkarzem Rakowa, Dominikiem Holecem, który zdołał ją jedynie "wypluć" przed siebie. Tam czekał już Jarosław Kubicki, który z najbliższej odległości skierował trafił do bramki. To pierwszy ligowy gol wychowanka Zagłębia Lubin od ostatniej kolejki sezonu 2018/19. Po tej bramce łatwo było odgadnąć co się stanie. Raków miał piłkę i inicjatywę, ale atakował bardzo ospale. Obrona Lechii nie miała wiele do roboty i grała pewniej niż podczas pucharowego blamażu z Puszczą Niepołomice. Zdecydowanie nagroźniejszy w barwach Rakowa był Ivi Lopez. Hiszpan w pierwszych 45 minutach trzykrotnie celnie strzelał na bramkę Duszana Kuciaka. Szczególnie w 33. minucie słowacki bramkarz musiał wspiąć się na szczyt swojego kunsztu, by przenieść piłkę nad poprzeczką. Dobrą grę w środku pola prezentował 18-letni Jan Biegański, pierwszy raz grający od początku meczu w Ekstraklasie. Wychowanek GKS Tychy prezentował grę tak dojrzałą, że innym gdańskim młodzieżowcom Tomaszowi Makowskiemu i Jakubowi Kałuzińskiego będzie trudno wrócić do składu. W drugiej połowie obraz gry nie uległ zmianie. Najlepszą sytuację miał w 66. minucie David Tijanić, który po błędzie Rafała Pietrzaka miał idealną okazję, ale w ostatniej chwili został zablokowany przez Kristersa Tobersa. Za kilka minut na boisku się zagotowało, ale nie z powodu akcji pod bramką, a faktu, że po kontuzji Kuciaka gospodarze nie oddali piłki gościom piłki wybitej na aut. I to by było na tyle. Równolegle w czasie meczu, na gali Tygodnika "Piłka Nożna" Raków Częstochowa został wybrany drużyną roku 2020. Teraz mamy nowy rok, który piłkarze spod Jasnej Góry zaczęli fatalnie. Przegrana z Lechią to ich trzecia kolejna porażka i czwarty kolejny mecz bez zdobytej bramki. Lider Pogoń Szczecin ma już siedem punktów więcej od rewelacyjnego na jesień Rakowa. Częstochowanie muszą teraz skupić się na obronie ligowego podium. Lechia z kolei po raz pierwszy od 1996 r. wygrała z Rakowem w Ekstraklasie i zagrała najlepiej w bieżącym roku. Raków Częstochowa - Lechia Gdańsk 0-1 (0-1) Bramka: 0-1 Jarosław Kubicki (2.) Żółte kartki - Raków Częstochowa: Ivi Lopez, Marko Poletanović, David Tijanić, Andrzej NIewulis, Jarosław Jach. Lechia Gdańsk: Joseph Ceesay, Michał Nalepa, Jarosław Kubicki. Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa) Mecz w Bełchatowie bez udziału publiczności. Raków Częstochowa: Dominik Holec - Kamil Piątkowski, Daniel Mikołajewski (46. Andrzej Niewulis), Jarosław Jach - Fran Tudor (87. Wiktor Długosz), Petr Schwarz, Marco Poletanović (78. Ben Lederman), Patryk Kun 78. Piotr Malinowski) - Ivi Lopez (78. Dawid Szelągowski), David Tijanić - Vladislavs Gutkovskis. Lechia Gdańsk: Duszan Kuciak - Bartosz Kopacz, Michał Nalepa, Kristers Tobers, Rafał Pietrzak - Kenny Saief (81. Conrado), Jan Biegański, Jarosław Kubicki, Maciej Gajos (90. Mateusz Żukowski), Joseph Ceesay (75. Karol Fila) - Flavio Paixao. Maciej Słomiński Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź!