Na początku ligowych rozgrywek Lechia, która ma za zadanie wywalczyć miejsce gwarantujące grę w europejskich pucharach, spisuje się zdecydowanie poniżej oczekiwań. Biało-zieloni są razem z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza jedynymi zespołami ekstraklasy, które poniosły dwie porażki - gdańszczanie przegrali u siebie 0-1 z Cracovią oraz 1-2 w Poznaniu z Lechem. W piątek ekipa prowadzona przez trenera Jerzego Brzęczka będzie miała okazję przerwać tę kiepską passę - ich rywalem w trzeciej kolejce będzie na PGE Arenie Pogoń Szczecin. Początek tej konfrontacji zaplanowano o 20.30. - Nie wyobrażam sobie, że możemy ponieść trzecią porażkę z rzędu. Jeśli chcemy o coś grać musimy zacząć wreszcie punktować, a później regularnie czynić to w kolejnych ligowych spotkaniach - dodał Janicki, który zdobył jedyną bramkę dla Lechii w tym sezonie. W środę gdańszczanie zmierzyli się w towarzyskiej potyczce z finalistą Ligi Mistrzów i mistrzem Włoch Juventusem Turyn. Widać było jednak wyraźnie, że trener Brzęczek nie szafował siłami swoich podopiecznych, oszczędzając czołowych zawodników na piątkowe spotkanie z Pogonią. - Wydaje mi się, że konfrontacja z Juve była największą atrakcją dla kibiców. Owszem, dla nas też było to sympatyczne przeżycie, serce również nam może trochę mocniej zabiło i z pewnością będziemy mieli co wspominać w przyszłości, ale myślami byliśmy już przy piątkowym meczu z Pogonią. Dla nas spotkanie ze szczecińskim zespołem jest ważniejsze od rywalizacji z mistrzem Włoch. Środowa potyczka była dla nas dodatkowym treningiem - wyjaśnił. Pomimo ulgowego potraktowania meczu z finalistą Ligi Mistrzów trener Brzęczek miał pretensje do swoich piłkarzy za straconą w ostatniej minucie bramkę, którą zdobył Mario Mandżukić. - Podkreślam, że dla nas liczy się tylko spotkanie z Pogonią, niemniej każda porażka boli. Zwłaszcza poniesiona w takich okolicznościach. Przecież po raz drugi z rzędu, poprzednio z Lechem, tracimy gola w końcówce, przez co schodzimy z boiska pokonani. Za to również otrzymaliśmy od naszego szkoleniowca solidną reprymendę. Przy okazji szkoda, że Ekstraklasa SA, chociaż o to wnioskowaliśmy, nie poszła na żadne ustępstwa i nie zdecydowała się wyznaczyć meczu z Pogonią w innym dniu niż piątek. A termin konfrontacji z Juventusem znany był wcześniej - zauważył. Paradoksalnie, ale piłkarze Lechii zdecydowanie lepiej radzą sobie w meczach z Pogonią na wyjeździe niż na własnym stadionie. Od powrotu szczecinian do ekstraklasy w 2012 roku w trzech spotkaniach rozegranych na PGE Arenie biało-zieloni wywalczyli zaledwie jeden punkt. Z kolei z pięciu potyczek w Szczecinie wygrali cztery i zanotowali jeden remis. - Sami się śmialiśmy, że najbliższy mecz z Pogonią powinien odbyć się na wyjeździe, ale z Lechią w roli gospodarza. Takie zamiany nie są możliwe, zatem musimy wreszcie wygrać ze szczecinianami w Gdańsku - podsumował Rafał Janicki.