Co? Gdzie? Kiedy? Bądź na bieżąco i sprawdź Sportowy Kalendarz! Legia uzupełniła wczoraj grono ćwierćfinalistów PP, pokonując u siebie Lechię 4-1. Kolejnym rywalem warszawian będzie pierwszoligowa Chojniczanka, która wygrała na własnym boisku z PGE GKS-em Bełchatów 2-1 po dogrywce. Po spotkaniu w Warszawie niezadowolenia nie ukrywał trener Lechii Thomas von Heesen. - Trudno jest znaleźć jakieś słowa po tym meczu. W pierwszej połowie spotkanie było otwarte. Jestem wściekły na proste błędy, które popełniliśmy. Coś takiego nie może się zdarzyć na tym poziomie. To słabość naszej drużyny - mówił szkoleniowiec Lechii, cytowany na Legia.com. - Dzisiaj zrobiliśmy Legii święta Bożego Narodzenia - powiedział von Heesen. - Musimy nad tym ciężko pracować - dodał. - Podejmowaliśmy złe decyzje w ataku. Wynik jest wysoki, ale spotkanie było dużo bardziej otwarte niż wskazuje na to rezultat - przyznał szkoleniowiec. - Przed nami niedzielny mecz w Ekstraklasie, musimy się zregenerować i zrobić wszystko, aby wyeliminować z naszej gry te dziecinne, przedszkolne błędy - podkreślił. Von Heesen odniósł się także do gry niektórych zawodników. - Sławomir Peszko obejrzał w pierwszej połowie żółtą kartkę i nie chciałem ryzykować osłabienia zespołu w przypadku drugiego napomnienia - wyjaśnił. - Bruno Nazario miał dwie stuprocentowe sytuacje i na tym poziomie trzeba takie szanse wykorzystywać - powiedział. Von Heesen krytycznie odniósł się też do postawy swojego bramkarza, który popełnił proste błędy. - Proszę nie pytać mnie dzisiaj o Marka Maricia... Muszę się z tym przespać i najpierw sam z nim porozmawiać, żeby dowiedzieć się, co się wydarzyło. Oczekuję, że jeśli bramkarz ma 190 cm wzrostu, to zniszczy wszystkich wokół siebie w sytuacjach podbramkowych - powiedział. - Jeśli mówicie, że gra Lechii wygląda tak samo jak w przeszłości, to musimy nad jej poprawą pracować jak szaleni. Nie spocznę, dopóki to się nie stanie - podsumował trener Lechii. Puchar Polski: wyniki, strzelcy, terminarz