Po 19. kolejkach gdańszczanie zajmują z dorobkiem 21 punktów 13. miejsce w Ekstraklasie. - Wiele osób nas już skreśliło. Słyszałem opinie, że Lechia już się nie liczy i będzie pętać w ogonie tabeli. Nie wiem, czy są one przedwczesne i wcale nie zamierzam się odgrażać, że na wiosnę pokażemy swoje prawdziwe oblicze. To nie piłkarze, ale wyniki mają mówić za nas - dodał Makuszewski. Niespełna 26-letni zawodnik zapewnia, że biało-zieloni z wielkim entuzjazmem rozpoczęli przygotowania do rundy rewanżowej i w bojowych nastrojach wyjechali na pierwsze zimowe zgrupowanie do Turcji. - Jestem zbudowany atmosferą w szatni. Początek rozgrywek był w naszym wykonaniu niezły, ale kolejna faza nie potoczyła się po naszej myśli. Nie załamaliśmy się tym, bo nikt nie chodzi ze spuszczonymi głowami. Wszyscy są optymistycznie nastawieni, a w zespole widać radość i nadzieję. Chcemy jak najlepiej przepracować ten okres, bo zdajemy sobie sprawę, jak trudne zadanie czeka nas na wiosnę. Trener Brzęczek, do którego mamy pełne zaufanie, najlepiej wie, czego nam potrzeba. Wierzymy, że jesteśmy w stanie wykręcić na koniec sezonu niezły wynik - przyznał. Mają w tym pomóc nowi piłkarze. Na razie gdański klub pozyskał dwóch zawodników, lewego obrońcę Jakuba Wawrzyniaka oraz pomocnika Donatasa Kazlauskasa z Litwy. - Obaj powinni okazać się sporym wzmocnieniem. Kuba to doświadczony defensor, który ze względu na swoje warunki fizyczne pomoże nam przy stałych fragmentach gry zarówno w obronie jak i ataku. Donatas wziął udział w jednym treningu, w którym zaprezentował się z niezłej strony. Wydaje mi się, że w jego przypadku powinno być lepiej, bo podczas debiutanckich zajęć zawsze dochodzą emocje i dodatkowy stres - ocenił. Popularny "Maki" przekonuje, że stać go na lepszą grę od tej, którą zaprezentował w pierwszej fazie rozgrywek. W rundzie jesiennej były zawodnik Tereka Grozny zdobył co prawda trzy bramki, ale od 11. kolejki, kiedy trafił do siatki w wygranym 1:0 meczu z Cracovią, nie zdołał już pokonać golkiperów rywali. - Nie była to moja wymarzona runda. Początek, podobnie jak Lechii, był przyzwoity, ale później dostałem solidnie w kość od obrońców innych zespołów. Miałem sporo urazów i nie trenowałem regularnie, a największy zjazd zanotowałem po spotkaniu 12. kolejki z Legią w Warszawie. Padła mi wtedy fizjologia. Nie jestem tytanem, od którego odbijają się rywale, tylko sam muszę szukać swoich przewag w innych elementach, jak chociażby szybkości - zauważył. Pomocnik biało-zielonych nie zapomina również o swoim prywatnym celu, który wyznaczył sobie przed inauguracją ekstraklasy. Makuszewski założył, że w tym sezonie strzeli co najmniej 10 goli i zaliczy tyleż asyst. Na razie ma na koncie trzy bramki i pięć takich podań. - Jestem młodym zawodnikiem i wiem, że jeśli będę zdrowy to stać mnie na lepszą grę. Mam świadomość, że muszę oddawać więcej strzałów, bo 1-2 takie uderzenia na mecz to zdecydowanie za mało. Wszystko byłoby w porządku, gdybym każde z nich kończył bramką, ale z taką skutecznością występowałbym nie w Polsce tylko w Bundeslidze. Muszę częściej nękać bramkarzy, aby stworzyć im szansę do popełnienia błędu. 4-5 strzałów na spotkanie to minimum - podsumował Maciej Makuszewski.