Lechia Gdańsk skompromitowała się przegrywając 1-2 w 1/16 finału Pucharu Polski z III-ligowym Świtem Nowy Dwór Mazowiecki. Kibicom Lechii stanęła przed oczami porażka w zeszłym sezonie z Puszczą Niepołomice też w rozgrywkach pucharowych. Marne to pocieszenie, ale tak teraz jak i wtedy odwagę do rozmowy z mediami miał stanąć bramkarz i za ich pośrednictwem porozmawiać z kibicami. W meczu w Nowym Dworze Mazowieckim bramki Lechii bronił Zlatan Alomerović. - Od początku nasza gra nie wyglądała tak jak trzeba - nie byliśmy wystarczająco głodni. Nie było tego doskoku i szybkiej reakcji, dzięki której wygraliśmy pięć meczów z rzędu. Wielka szkoda, bo najkrótsza droga do Europy wiedzie przez Puchar Polski - żałował po meczu Zlatan Alomerović. Po takim meczu musi paść pytanie do bramkarza czy dało się zapobiec straconym golom?- Pierwsza bramka padła po strzale zawodnika niekrytego z pięciu metrów w boczną siatkę, Drugi to zupełnie niespodziewany rykoszet. Nie mogłem nic więcej zrobić. Wszyscy zagraliśmy słabo - tłumaczy bramkarz Lechii. Lechia Gdańsk sensacyjnie odpadła z Pucharu Polski Co działo się po meczu w szatni Lechii Gdańsk? - Było cicho, wszyscy byli smutni. Na powrocie autokarem do Gdańska oglądałem z Mario Malocą raz jeszcze mecz ze Świtem. Byliśmy załamani, jak mogliśmy to przegrać? Może na dłuższą metę przyda nam się taki gong? - kręci Alomerović głową, jakby wciąż nie dowierzając w to co stało się w Nowym Dworze Mazowieckim. - Mam wysokie wymagania wobec siebie, wielka szkoda tego meczu. Teraz najlepsze co możemy zrobić to zareagować w sobotę, wrócić na właściwe tory i do gry w meczach z Legią, Piastem i Jagiellonią. Wówczas przywieziemy trzy punkty z meczu z Wartą Poznań - zakończył Zlatan Alomerović, bramkarz Lechii Gdańsk. Maciej Słomiński