Kliknij, aby przejść do zapisu relacji na żywo z meczu Zapis relacji na żywo dla urządzeń mobilnych W teorii sytuacja przed meczem była jasna. Lider grał u siebie z przedostatnią drużyną w tabeli i był oczywistym faworytem spotkania. Praktyka pokazała jednak kolejny raz, że polska liga to taka, w której każdy może wygrać z każdym, a głównym czynnikiem decydującym o wyniku jest tzw. dyspozycja dnia. Od pierwszej minuty w drużynie gości zagrał sprowadzony zimą australijski obrońca Jake McGing, ale debiutu nie zaliczy do specjalnie udanych. To on sprokurował rzut karny dla Lechii w drugiej części meczu. Pierwsza połowa była dość wyrównana. Obie ekipy stworzyły sobie kilka okazji, ale żadna z nich nie była stuprocentowa. Nie brakowało za to ostrej gry i "Nafciarze" już przed przerwą obejrzeli trzy żółte kartki. To właśnie Wisła po upływie 25 minut wyklarowała sobie dwie niezłe sytuacje, które mogły dać jej prowadzenie. Najpierw jednak po mocnym podaniu Dominika Furmana piłki w polu karnym nie zdołał opanować Grzegorz Kuświk, a później Nico Varela z kilku metrów strzelał z ostrego kąta i nie trafił w bramkę rywala. Z kolei najlepszą sytuację dla Lechii przed przerwą stworzył sobie Konrad Michalak. Skrzydłowy minął już w polu karnym Angela Garcię, lecz w ostatniej chwili z asekuracją zdążył Alan Uryga, blokując uderzenie Michalaka. Do nietypowej sytuacji doszło w przerwie spotkania, gdy trener Kibu Vicuna był zmuszony do zmiany bramkarza swojej drużyny. Thomas Daehne nabawił się urazu kolana i jego miejsce zajął Bartłomiej Żynel. Siedem minut po przerwie "Nafciarze" niespodziewanie wyszli na prowadzenie. Z rzutu wolnego z okolicy pola karnego dośrodkował Varela, a Alan Uryga uderzeniem głową skierował piłkę do bramki! To trzeci gol Urygi w tym sezonie. Na ratunek Lechii trener Piotr Stokowiec posłał na boisko wracającego po kontuzji Lukasza Haraslina. Ten kilka minut po wejściu przeprowadził kapitalną indywidualną akcję, po której Flavio Paixao z kilku metrów strzelał głową do pustej bramki. Portugalczyk nie trafił jednak w bramkę! W 61. minucie z bardzo złej strony pokazał się Grzegorz Kuświk. Napastnik Wisły spóźnionym wślizgiem zaatakował rywala i otrzymał drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną, dokładnie za takie samo przewinienie jak w pierwszej połowie. Gra w przewadze i wejście Haraslina napędziły Lechię do ataku, co przyniosło skutek. Kwadrans przed końcem debiutujący w Ekstraklasie McGing sfaulował w polu karnym Artura Sobiecha i arbiter podyktował rzut karny! Do piłki podszedł Paixao i mocnym strzałem umieścił ją w bramce, choć Żynel miał piłkę na rękach. W końcówce spotkania szalę zwycięstwa na swoją stronę mogła przechylić Wisła. Varela doskonale wyłożył piłkę w polu karnym do Alena Stevanovicia, ale wprowadzony z ławki rezerwowy huknął ponad bramką. Lechia po dzisiejszej wpadce ma już jedynie dwa punkty przewagi nad Legią Warszawa. "Nafciarze" wciąż są w strefie spadkowej, ale w dolnych rejonach tabeli aż pięć drużyn dzielą zaledwie trzy punkty różnicy. Wojciech Górski Lechia Gdańsk - Wisła Płock 1-1 (0-0) Bramki: 0-1 Uryga (52.), 1-1 Paixao (77. - z rzutu karnego) Żółta kartka - Lechia Gdańsk: Filip Mladenovic, Błażej Augustyn, Jakub Arak. Wisła Płock: Angel Garcia, Dominik Furman, Grzegorz Kuświk, Giorgi Merebaszwili. Czerwona kartka za drugą żółtą - Wisła Płock: Grzegorz Kuświk (60). Sędzia: Wojciech Myć (Lublin). Widzów 8 769. Lechia Gdańsk: Dusan Kuciak - Karol Fila, Michał Nalepa, Błażej Augustyn (90+8. Steven Vitoria), Filip Mladenovic - Konrad Michalak (56. Lukas Haraslin), Jarosław Kubicki, Daniel Łukasik (69. Jakub Arak), Tomasz Makowski, Flavio Paixao - Artur Sobiech. Wisła Płock: Thomas Daehne (46. Bartłomiej Żynel) - Jake McGing, Igor Łasicki, Alan Uryga, Angel Garcia - Justinas Marazas (67. Ricardinho), Damian Rasak, Dominik Furman, Nico Varela, Giorgi Merebaszwili (81. Alen Stevanovic) - Grzegorz Kuświk. Po meczu Lechia Gdańsk - Wisła Płock (1-1) powiedzieli: Kibu Vicuna (trener Wisły): "W tym meczu były bardzo duże emocje. Pierwsza połowa była wyrównana, chociaż to Lechia była bliższa objęcia prowadzenia. Dobrze graliśmy w defensywie, czekaliśmy też na kontrę, aczkolwiek było u nas trochę za mało ruchu w środku pola. W drugiej połowie zdobyliśmy bramkę po świetnym dośrodkowaniu Nico Vareli, ale mecz zmieniła czerwona kartka dla Kuświka. Moim zdaniem pierwsza żółta kartka nie była zasłużona, natomiast druga już tak, ale w tej sytuacji Grzesiek, który jest doświadczonym piłkarzem, powinien zachować, jak to mówią w Polsce, chłodną głowę. - Graliśmy jednego mniej i Lechia, która jest najlepszą obecnie drużyną w Polsce, spisywała się bardzo dobrze i stworzyła sobie sporo sytuacji. Bramkę straciliśmy z rzutu karnego. Widziałem powtórki tej sytuacji i naprawdę nie wiem, gdzie tam był karny. Nie rozumiem tego. W przerwie musiałem zmienić bramkarza, bo Thomas Daehne był kontuzjowany. Bartek Żynel zaprezentował się z bardzo dobrej strony, ale przez to zostały nam tylko dwie zmiany, a grając w '10' potrzebowaliśmy trzech i druga połowa była dla nas trudna. Mieliśmy też sytuację, po ładnej akcji i uderzeniu Stevanovica, do strzelenia drugiego gola. Szanujemy punkt zdobyty w meczu z liderem, ale chcieliśmy wywalczyć trzy". Piotr Stokowiec (trener Lechii): "Nie był to wielki mecz w naszym wykonaniu. Zagraliśmy słabiej w ofensywie. Celowo nie chcieliśmy od początku rzucić się na Wisłę, bo takie były założenia. Nie zamierzaliśmy się odkrywać, bo wiedzieliśmy, że rywale mają swoje atuty w ofensywie. Na pewno trudniej się gra w ataku pozycyjnym, bo nadziewaliśmy się też na kontry. Musimy mocniej popracować nad atakiem. - Nie chciałbym się usprawiedliwiać, ale widać było trochę marazmu i zmęczenia, zwłaszcza u zawodników, którzy grają od +deski do deski+. Trzeba przyznać, że ten mecz nie wyszedł nam tak, jakbyśmy chcieli. Zabrakło trochę jakości i kreatywności w utrzymaniu piłki na połowie przeciwnika oraz finalizacji naszych akcji. Daleki jestem jednak od tego, aby siać panikę czy lament. Jesteśmy w dobrym miejscu, aczkolwiek doskwiera nam brak niektórych kontuzjowanych zawodników ofensywnych, bo przez to mamy ograniczone pole manewru. Czujemy wielki niedosyt, bo grając w przewadze dążyliśmy do zwycięstwa. Po tym spotkaniu trzeba wyciągnąć konstruktywne wnioski. Walczymy dalej i na pewno tanio skóry nie sprzedamy. Jesteśmy liderem i zrobimy wszystko, aby nim zostać do końca".Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy Ranking Ekstraklasy - sprawdź!