Z nowymi Grzegorzem Wojtkowiakiem i Jakubem Wawrzyniakiem na bokach obrony oraz Sebastianem Milą na rozegraniu, w dodatku w roli kapitana, przystąpiła Lechia do starcia z Wisłą na początek wiosny w Ekstraklasie. "Biała Gwiazda" rozpoczęła niemal w "żelaznym" ustawieniu. Początek spotkania był wyrównany, a pierwszy celny strzał na bramkę rywali oddał w 18. minucie piłkarz gospodarzy Maciej Makuszewski. Kilka minut później Arkadiusz Głowacki miękkim podaniem kapitalnie odnalazł w polu karnym Semira Stilicia, ale Bośniak nie zdołał opanować piłki przed bramką Lechii. W 30. minucie gorąco zrobiło się przed bramką krakowian. Richard Guzmics obejmował Kevina Friesenbichlera, aż ten upadł, ale sędzia Szymon Marciniak nie dopatrzył się faulu. Guzmics i Friesenbichler doskoczyli do siebie, dołączył do nich Głowacki. Zagotowała się także głowa Sebastiana Mili, który o mało nie pobił się z "Głową". Doświadczeni ligowcy patrzyli sobie w oczy niczym bokserzy, gotowi do zadania ciosu. Po chwili Piotr Grzelczak huknął z siedmiu metrów z woleja, ale Michał Buchalik kapitalnie interweniował. Za moment Grzelczak mógł nawet wylecieć z boiska po brutalnym faulu, ale arbiter ukarał go tylko żółtą kartką. Lechia lubi strzelać bramki krótko po przerwie i tak też się stało w piątek. Grzegorz Wojtkowiak wykorzystał niezdecydowanie w wiślackiej obronie, a konkretnie zbyt krótkie wybicie Guzmicsa, przejął piłkę na prawej stronie, wymienił ją z Makuszewskim, a potem dograł przed bramkę. Grzelczak spokojnie przymierzył z jedenastu metrów w lewy róg bramki Buchalika. W 65. minucie Mila strzelał z rzutu wolnego z 25 metrów i piłka po jego uderzeniu o centymetry minęła bramkę Wisły. Dobrze grający w tym meczu Mila aż złapał się za głowę. Franciszek Smuda przyzwyczaił do tego, że nie przesadza ze zmianami w trakcie meczu. Tymczasem w Gdańsku trener Wisły wymienił trzech piłkarzy, zanim gospodarze dokonali choćby jednej roszady. Wiślacy próbowali w końcówce zagrozić bramce Lechii, ale kilka razy brakowało im zdecydowania w polu karnym gdańszczan. Za to po kontrze przed szansą na podwyższenie stanął Grzelczak, ale jego strzał został zablokowany. W 88. minucie krakowianie nieporadnie wybijali piłkę sprzed własnej bramki i trafiła ona na 16. metr. Mavroudis Bougaidis uderzył bez zastanowienia i gości uratował słupek. W doliczonym czasie gry przy owacji kibiców boisko opuścił Mila, zastąpiony przez debiutującego Gersona. Lechia Gdańsk - Wisła Kraków 1-0 (0-0) Bramka: 1-0 Piotr Grzelczak (54.) Sędzia: Szymon Marciniak. Widzów: 14 363. Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz