<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-S-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Ekstraklasa - sprawdź sytuację w grupie mistrzowskiej!</a> Lechia, po dwóch wygranych z rzędu, nabrała apetytu nawet na europejskie puchary. Nastroje przed meczem z Pogonią studził trener Piotr Nowak: - Na razie możemy tylko marzyć o takim miejscu, jakie zajmują szczecinianie. Musimy dużo pracować. I piłkarze od słów szkoleniowca szybko przeszli do czynów. Od początku spotkania narzucili niesłychane tempo i zaatakowali "Portowców". Wygrana bowiem dawała im to, o czym "marzył" szkoleniowiec - czyli czwarte miejsce, tuż przed Pogonią. Flavio Paixao nie patyczkował się w polu karnym i uznał, że jak już asystować, to z klasą. Przewrotką dograł do Milosza Krasicia, który w sytuacji sam na sam nie dał szans Dawidowi Kudle. Pogoń nie jest przyzwyczajona do takiej sytuacji, bo po raz ostatni przegrała w Gdańsku w 1991 roku. I piłkarze Czesława Michniewicza natychmiast rzucili się do odrabiania strat. Odpowiedzieć mógł Władimer Dwaliszwili, ale jego strzał z dystansu wybronił bramkarz gospodarzy. Chwilę potem doskonałą piłkę dostał też Adam Gyurcso, ale... niedokładnie przyjął. Mało tego, po rzucie rożnym znów główkował Dwaliszwili, ale piłka poleciała nad poprzeczką. I w pierwszej części to by było na tyle. Maszyna Nowaka z każdą kolejna akcją się rozpędzała. Luz w grze było widać chociażby po tym, jak piłkarze Lechii w pierwszej połowie kilka razy zagrywali do siebie... piętami. Z dystansu próbowali Michał Chrapek i Aleksandar Kovaczević, ale oba strzały były niecelne. W polu karnym szaleli Krasić i Paixao, ale też nie potrafili zmienić wyniku. Sytuacja na boisku zaniepokoiła trenera gości, który w przerwie zdjął stopera Jarosława Fojuta, a w jego miejsce wprowadził napastnika Łukasza Zwolińskiego. Od tego momentu gra Pogoni miała wyglądać lepiej, ale... to wciąż Lechia dominowała.Kolejne okazje marnowali Krasić, Chrapek i Sławomir Peszko, a w 64. minucie ten ostatni padł w polu karnym i domagał się rzutu karnego. Arbiter jednak nie użył gwizdka.Lechii jednak w tym meczu pomoc w postaci rzutu karnego nie była potrzebna. Piłkarze Nowaka sunęli z kolejnymi akcjami i druga bramka pozostawała kwestią czasu. W 66. minucie z rzutu rożnego dośrodkował Sebastian Mila, a najwyżej w polu karnym wyskoczył Grzegorz Wojtkowiak i było 2-0. Co ciekawe, chwilę wcześniej obrońca w jednym z pojedynków z rywalem rozciął łuk brwiowy i musiał grać w specjalnym opatrunku.Dzięki wygranej Lechia awansowała na czwartą pozycję w tabeli, czyli miejsce, które przed meczem zajmowali piłkarze ze Szczecina. Lechia Gdańsk - Pogoń Szczecin 2-0 (1-0) Bramki: 1-0 Milos Krasic (9.), 2-0 Grzegorz Wojtkowiak (67.). Żółta kartka - Lechia Gdańsk: Mario Malocza. Pogoń Szczecin: Łukasz Zwoliński. Sędzia: Paweł Gil (Lublin). Widzów: 10 181. Lechia Gdańsk: Vanja Milinkovic-Savic - Grzegorz Wojtkowiak, Mario Maloca, Jakub Wawrzyniak - Michał Chrapek (59. Paweł Stolarski), Aleksandar Kovacevic, Sebastian Mila (69. Lukas Haraslin), Milos Krasic (76. Daniel Łukasik), Sławomir Peszko - Flavio Paixao, Grzegorz Kuświk. Pogoń Szczecin: Dawid Kudła - Sebastian Rudol, Jarosław Fojut (46. Łukasz Zwoliński), Jakub Czerwiński, Ricardo Nunes - Adam Frączczak, Jakub Piotrowski (68. Marcin Listkowski), Rafał Murawski, Takafumi Akahoshi, Adam Gyurcso - Wladimer Dwaliszwili (69. Dawid Kort). Po meczu powiedzieli: Piotr Nowak (trener Lechii Gdańsk): - Był to wbrew pozorom trudny mecz. Choć strzeliliśmy szybko bramkę, to Pogoń potrafiła płynnie przechodzić z obrony do ataku. W drugiej połowie uprzedzałem zawodników, że Pogoń wprowadzi drugiego napastnika. Jestem zadowolony z przebiegu meczu. Trochę brakowało nam dokładności, może dlatego, że mieliśmy mało czasu na regenerację. Słowa uznania dla całego zespołu, nie chcę nikogo wyróżniać indywidualnie. Zawodnicy tworzą razem fajną grupę. Cieszą się piłką i to widać na boisku. Sprawia im radość granie ze sobą, a wyniki to potwierdzają. Czesław Michniewicz (trener Pogoni Szczecin): - Przegraliśmy ten mecz zasłużenie. Sytuacja pogorszyła się szczególnie po kontuzji Jarosława Fojuta. Strzelenie przez Lechię drugiej bramki postawiło nas już w szczególnie trudnym położeniu. Dążyliśmy do strzelenia kontaktowej bramki, ale nie mieliśmy jakichś szczególnych sytuacji ku temu. Teraz musimy się skoncentrować na kolejnym meczu z Lechem Poznań.