Prezes PZPN-u Zbigniew Boniek mówi mi: - Przejęcie akcji Lechii odbyło się w majestacie polskiego prawa, PZPN nie ma nic do tej transakcji. Kontrolować Lechię, tak jak inne kluby, możemy jedynie przy pomocy Komisji Licencyjnej i będziemy to robić. Sytuacja z nieujawnionymi właścicielami Lechii zaniepokoiła mnie nie tylko z tego powodu, że wszyscy mamy świeżo w pamięci, jak zmiana właściciela skończyła się dla Polonii Warszawa. W 2005 roku podobnie mogło być z Wisłą Kraków. Jej właściciela Bogusława Cupiała też kusiło tajemnicze konsorcjum szwajcarskich banków. - Redaktorze, mają pieniądze i dobre kontakty w świecie menedżerów, chcą promować u nas młodych piłkarzy z Bundesligi, w perspektywie dwóch-trzech lat awansować do Ligi Mistrzów - rekomendował w rozmowie ze mną prezes Cupiał. Nie chciałem, by okres świetności Wisły przeszedł do historii, więc poradziłem mu najlepiej jak mogłem: - Prezesie, OK, pomysł jest świetny. Ale mam jedną prośbę: "Niech pan poprosi tych Szwajcarów, żeby wzięli udział w konferencji prasowej, przedstawili się opinii publicznej opowiedzieli o swych karierach, a także o planach wobec Wisły. Nie chodzi przecież o zakup obwarzanka na Kleparzu, tylko stuletniego klubu, który dla wielu kibiców jest czymś najważniejszym w życiu". - Wie pan co, to dobry pomysł, zrobię tak - obiecał prezes Cupiał. Dziwnym trafem, po tej naszej rozmowie, słuch o koncernie Szwajcarów inwestujących w Wisłę zaginął. Mimo, że ówczesny wiceprezes Jerzy Jurczyński na konferencji prasowej informował już, że jedno miejsce w radzie nadzorczej jest trzymane dla tajemniczego Szwajcara. Wisła przeżywa kryzys finansowy, ale bez Helwetów radzi sobie na tyle dobrze, że z roku na rok nie zniknie z zawodowej piłki, jak to się stało z "Czarnymi Koszulami". Owiana tajemnicą właścicielska zmiana w Lechii Gdańsk budzi mój niepokój. Zastanówmy się - masz czyste intencje i pieniądze, które inwestujesz w rozwój dużego klubu z najpiękniejszym stadionem i działasz z podziemia?! Gdzie tu powód do wstydu, ukrywania swoich personaliów? Wręcz przeciwnie, firma, czy osoba fizyczna powinna budować na tym swój PR! Tymczasem, co mamy? Szopkę. Końcem grudnia 2013 r. "Przegląd Sportowy" donosi, że "Niemiec bierze Lechię Gdańsk". Tym Niemcem jest Franz-Josef Wernze. Za chwilę znajomy tego pana - Tomasz Kłos dementuje: To nieporozumienie. Franz Josef Wernze robi tylko rozpoznanie terenu dla pewnego konsorcjum, ale sam nie będzie inwestował w Lechię. Gościem Ligi + Extra był w niedzielę Andrzej Juskowiak - dyrektor sportowy w Lechii. Ucieszyłem się. "Zaraz będzie przedstawiona kawa na ławę na temat Lechii" - pomyślałem. Oto, co dyrektor Juskowiak opowiedział: - Wszystko koordynuje grupa ETL, która zajmuje się sprawami adwokackimi. W Polsce ich przedstawicielem jest Maciej Bałaziński. Wszystko próbujemy zgrać. Ja mam zapewnienie, że do połowy marca w Gdańsku pojawią się oficjalne osoby, które przedstawią plan. Widzą olbrzymi potencjał. Przede wszystkim dlatego, że klub był dobrze zarządzany wcześniej, nie miał zaległości, jest duży potencjał do wzmocnienia tego klubu: wspaniały stadion, kibice - wszystko było brane pod uwagę. Najważniejsze to baza- stabilność finansowa, w Lechii nie było wydawane więcej, niż były wpływy. To przekonało inwestorów. Zależy mi na tym, aby ciszę przerwać, za moment będziemy mieli pełną jasność." Słów dużo, mało konkretów. Dowiadujemy się o konsorcjach szwajcarskich, niemieckich, portugalskich, ale ich nazw, czy nazwisk stojących za tymi firmami zero. Ktoś tam w studiu wymienił nazwisko Adama Mandziary, choć nie wiadomo w jakim charakterze. Zatem polityka informacyjna nowej Lechii to pełna partyzantka. Trudno winić za to Juskowiaka. Nikt go nie upoważnił do podawania nazwisk jego mocodawców. Dowiadujemy się, że w sprawę zaangażowany jest prawnik Bałaziński, który kiedyś pracował w Wiśle, a później bronił interesów skonfliktowanego z tym klubem menedżera Mandziary. Zresztą wtajemniczeni twierdzą, że Mandziara stał również za montażem finansowym, który ostatecznie nie przejął Wisły przed dziewięcioma laty. Podsumujmy fakty: 28 stycznia Lechia na oficjalnej stronie podała informację o zmianie właścicielskiej. "Nabywcą udziałów Wrocławskiego Centrum Finansowego jest konsorcjum niemiecko-szwajcarskie. W pierwszej połowie lutego zostanie zwołana konferencja prasowa, na której nowy właściciel przedstawi plany dotyczące funkcjonowania Klubu" - oświadczyła Lechia. Obiecany termin upłynął, a wciąż oficjalnie nie znamy żadnego nazwiska nowego właściciela Lechii. Jakby to był klub z republiki bananowej, a nie serca Europy.