Mecz w Gdańsku rozkręcał się powoli. Gospodarze nie rzucili się do huraganowych ataków, a zawodnicy Jurija Szatałowa skupili się głównie ne obronie dostępu do własnej bramki. Lechia miała optyczną przewagę z której niewiele wynikało. Pierwszą groźną akcję gdańszczanie stworzyli dopiero w 27. minucie. Stojan Vranjes zdecydował się na strzał z dystansu. Piłka jednak odbiła się od nogi Lukasa Bielaka i Lechia miała tylko rzut rożny.Aktywny Vranjes był blisko zdobycia gola w 35. minucie. Bośniak huknął jak z armaty z okolic lewego narożnika pola karnego. Sergiusz Prusak z najwyższym trudem przeniósł piłkę nad poprzeczką. Kilka minut później Vranjes mógł świętować zdobycie gola. Bruno Nazario ładnie wycofał do niego piłkę, a on z 10 metrów trafił lewą nogą tuż przy słupku.Bośniak mógł po raz drugi wpisać się na listę strzelców w końcówce pierwszej części. Prusak jednak był na posterunku.Drugą połowę gospodarze rozpoczęli od mocnego uderzenia. W 47. minucie Maciej Makuszewski znakomicie dośrodkował z prawego skrzydła. Antonio Czolak zdołał przyjąć piłkę mimo że był atakowany przez jednego z obrońców gości i oddał strzał z kilku metrów. Fantastyczną interwencją popisał się Prusak.Dwie minuty później znów bramkarz Górnika uratował swój zespół przed stratą gola. Ładnie z dystansu uderzył Nazario. Prusak wyciągnął się jak struna i końcami palców sparował piłkę na rzut rożny. Dwie minuty później nie miał już jednak nic do powiedzenia. Sebastian Mila posłał świetne prostopadłe podanie do Nazario. Brazylijczyk z zimną krwią wykorzystał sytuację sam na sam.W 60. minucie Prusak wygrał pojedynek z Vranjesem. 35-letni bramkarz był jedynym zawodnikiem w zespole z Łęcznej do którego nie można było mieć pretensji. Gdyby nie on goście wyjechaliby z Gdańska z dużo większym bagażem straconych goli.Lechia kontrolowała wydarzenia na boisku i w pełni zasłużenie zainkasowała komplet punktów. Powiedzieli po meczu: Jurij Szatałow (trener Górnika Łęczna): "Zwycięstwo Lechii jest bezdyskusyjne. Zwłaszcza w pierwszej połowie widać było zdecydowaną różnicę na korzyść rywali. Gospodarze przewyższali nas pod każdym względem, a zwłaszcza agresywnością i jakością. Do przerwy nie mogliśmy wymienić kilku podań oraz utrzymać się przy piłce, a kiedy gra się bez piłki i tylko biega, to zawodnicy szybciej się męczą i tracą ochotę do walki. Jeszcze raz podkreślę, że wynik jest sprawiedliwy, aczkolwiek mógł być wyższy". Jerzy Brzęczek (trener Lechii Gdańsk): "Gratuluję swojej drużynie, która zaliczyła bardzo dobre spotkanie. Graliśmy agresywnie i wyjątkowo konsekwentnie, bo zawodnicy Górnika nie oddali celnego strzału na naszą bramkę. Cieszę się również, że pierwszego gola w Lechii strzelił Bruno Nazario. Mieliśmy jeszcze wiele okazji do podwyższenia wyniku, zwłaszcza w drugiej połowie i szkoda, że ich nie wykorzystaliśmy, bo biorąc pod uwagę sytuację w tabeli, każda bramka jest potrzebna. Z drugiej strony, gdybym przed meczem powiedział, że wygramy 2-0, wszyscy z zadowoleniem wzięliby ten rezultat". Lechia Gdańsk - Górnik Łęczna 2-0 (1-0) Bramki: 1-0 Stojan Vranjes (39.), 2-0 Bruno Nazario (51.) Żółta kartka - Lechia Gdańsk: Sebastian Mila, Antonio Colak, Maciej Makuszewski. Górnik Łęczna: Patrik Mraz, Wojciech Kalinowski, Lukas Bielak. Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz). Widzów 23 990. Lechia Gdańsk: Mateusz Bąk - Grzegorz Wojtkowiak, Rafał Janicki (83. Daniel Łukasik), Gerson, Jakub Wawrzyniak - Maciej Makuszewski, Ariel Borysiuk, Stojan Vranjes, Sebastian Mila (65. Piotr Wiśniewski), Bruno dos Santos Nazario (76. Adam Buksa) - Antonio Colak. Górnik Łęczna: Sergiusz Prusak - Łukasz Mierzejewski, Maciej Szmatiuk, Lukas Bielak, Patrik Mraz - Grzegorz Bonin, Tomasz Nowak, Filipp Rudik (64. Veljko Nikitović), Filip Burkhardt (55. Evaldas Razulis), Miroslav Bożok (55. Wojciech Kalinowski) - Fiodor Cernych.<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy</a>