Maciej Słomiński, Interia: Pytanie jest zasadniczo jedno - dlaczego Lechia traci tyle bramek? W ostatnich czterech meczach ligowych piłka znalazła się w sieci Duszana Kuciaka 12 razy, a przecież Biało-Zieloni grali z jednym wyjątkiem z drużynami z dolnej części tabeli. Lech Kulwicki, kapitan Lechii, zdobywców Pucharu Polski w roku 1983: - Wciąż mamy w pamięci poprzedni sezon, najlepszy w historii klubu. Rozbita została para stoperów Błażej Augustyn - Michał Nalepa, to był, moim zdaniem, najlepszy duet środkowych obrońców w lidze. Oni się świetnie uzupełniali. Augustyn był "dyrektorem" linii obrony, przy grze w linii, osoba szefa defensywy jest newralgiczna. Proszę mi wytłumaczyć, czemu Michał Nalepa przy pierwszej bramce dla Cracovii (było 1-3) zamiast doskoczyć do gościa z piłką, cofa się we własne pole karne? - Linii defensywy brakuje dyrygenta, każdy gra swoje skrzypce, nie ma asekuracji. Augustyn rządził tą drużyną, podpowiadał, teraz kogoś takiego brakuje. Michał Nalepa gra na podobnym poziomie, ale nikt mu nie podpowiada. Reklama dźwignią handlu, a konkurencja motorem rozwoju. - Na pozycji stopera nie ma konkurencji. Lechia ma tam dwóch zawodników, co by nie zrobili, będą grali. Być może warto byłoby sprawdzić Kristersa Tobersa na stoperze? Potwierdzam, że w sparingach w Turcji Łotysz dobrze wyglądał na tej pozycji. - No właśnie teraz sparingów nie było, ciężko o zgranie. Mario Malocza, którego bardzo cenię, świetnie grał podczas poprzedniego pobytu w Gdańsku, nie wszedł do tej pory w buty Augustyna, który był dyrygentem obrony. Na środku defensywy grywał też Jarosław Kubicki, ale tak jak Chorwat, jest pod formą. Czyli o słabej grze w defensywie decydują sprawy personalne. - Nie tylko. Lechia zmieniła sposób gry w porównaniu z poprzednim sezonem. W zeszłym roku jej futbol był wyrafinowany, w dobrym znaczeniu tego słowa. Po stracie piłki, każdy wracał do swej strefy i była agresywna walka o jej odebranie. W tej chwili tego nie ma. Było trzech defensywnych pomocników. Tak jak Augustyna tak samo wyraźnie widać brak Daniela Łukasika, który dowodził linią pomocy. Był w Gdańsku niedoceniany, nie grał widowiskowo, ale widać co się dzieje, gdy go zabrakło. On dyrygował młodszymi kolegami. Tomek Makowski tego jeszcze nie ma. Nie można mieć pretensji, to przyjdzie z czasem.