Borysiuk przekonuje, że w środowym meczu 36. kolejki Ekstraklasy na PGE Arenie kibice będą świadkami ciekawego meczu. - Obie ekipy zagrają o zwycięstwo, bo remis nikogo nie zadowoli - powiedział gdański piłkarz. - W środę kibice powinni obejrzeć niezwykle emocjonujące widowisko, w którym obie drużyny zaprezentują ofensywny futbol. Rywale walczą o tytuł mistrza Polski, my o prawo gry w europejskich pucharach i piłkarzy obu zespołów interesuje tylko zwycięstwo. Podział punktów może oznaczać koniec marzeń zarówno dla Legii jak i dla nas - stwierdził Borysiuk. 24-letni defensywny pomocnik nie ukrywa, że nie tylko ze względu na jego rangę, konfrontacja z Legią nie jest dla niego zwykłym ligowym meczem. - To na pewno nie jest spotkanie jak każde inne. W warszawskiej drużynie spędziłem pięć fajnych lat, ale teraz sentymenty muszę odstawić na bok i skoncentrować się na swojej robocie. Chcę utrzymać niezłą dyspozycję z ostatnich meczów i mieć jak największy udział w wygranej Lechii. Mam nadzieję, że w środę w nocy będę zadowolony zarówno ze swojej postawy jak i drużyny - dodał. Ostatnio piłkarze "Biało-zielonych" nie mieli jednak specjalnych powodów do radości. Gdańszczanie przegrali bowiem dwa ostatnie ligowe mecze - u siebie z Lechem Poznań 1-2 oraz 0-1 na wyjeździe ze Śląskiem. - Nie tak to sobie wyobrażaliśmy. Wydaje mi się, że w obu spotkaniach, a szczególnie we Wrocławiu, nie zasłużyliśmy na porażkę. Zwłaszcza do przerwy mieliśmy kilka dogodnych sytuacji do strzelenia gola i jeśli chce się grać o najwyższe cele, trzeba je wykorzystywać. Zamiast dobić rywali, to sami stracili bramkę w drugiej połowie, która w naszym wykonaniu była bardzo słaba - przypomniał. Z kolei obrońcy tytułu w najniższych rozmiarach, ale wygrali trzy ostatnie mecze 1-0 - z Jagiellonią Białystok, Pogonią Szczecin i Wisłą Kraków. - Na tym przykładzie widać, że jest to doświadczona drużyna, która od dłuższego czasu gra w podobnym składzie i dwa razy z rzędu została mistrzem Polski. Warszawianie wiedzą jak to się robi. Nam brakuje jeszcze tego zagrania i obycia, ale zalążek zespołu już się u nas tworzy. Myślę, że na wiosnę kibice nie mogą narzekać na Lechię, bo prezentujemy się zdecydowanie lepiej niż w pierwszej rundzie rozgrywek - ocenił. W obu drużynach do gry wracają kluczowi zawodnicy, pauzujący w poprzedniej kolejce za żółte karki - napastnik Legii Orlando Sa i pomocnik Lechii Sebastian Mila. Portugalczyk trafił do siatki w dwóch poprzednich spotkaniach oraz przesądził w październiku o zwycięstwie swojej drużyny nad gdańszczanami 1-0. Z kolei w zespole gospodarzy zabraknie dwóch kontuzjowanych obrońców - Gersona oraz Jakuba Wawrzyniaka. - W wygranym przez nas 1-0 w kwietniu spotkaniu z Legią Gerson całkowicie wyeliminował Orlando z gry. Brazylijczyk okazał się kapitalnym wzmocnieniem Lechii i absencja jednego z liderów naszej obrony jest z pewnością sporą stratą. Teraz musimy sobie radzić bez niego. Mamy jednak szeroką kadrę i kilku zawodników z powodzeniem może wystąpić na środku defensywy - zauważył. Były zawodnik Legii uważa, że gdańszczanie są w stanie powtórzyć wynik z 11. kwietnia, kiedy po bramce Macieja Makuszewskiego w 86. minucie pokonali rywali 1-0. - Jeszcze raz podkreślę, że w środę interesuje nas tylko zwycięstwo. Do końca sezonu zostały dwa mecze i wszystko jeszcze jest w naszych rękach oraz nogach. Porażka z Lechem przerwała dobrą passę na PGE Arenie, ale od jutra planujemy rozpocząć nową udaną serię. Gramy u siebie i w Gdańsku nie było na wiosnę drużyny, może poza Wisłą w pewnym fragmencie drugiej połowy, która nas zdominowała. Na Legię zamierzamy wyjść agresywnie i chcemy powtórzyć nie tylko wynik ostatniego meczu, ale także jego scenariusz, bo w kwietniu nie dopuściliśmy rywali do żadnej bramkowej sytuacji - podsumował Ariel Borysiuk. Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz