Lechia Gdańsk udanie wznowiła rozgrywki PKO Ekstraklasy po pandemicznej przerwie. W derbowym thrillerze pokonała Arkę Gdynia 4-3, a sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. W piątek skala trudności będzie jeszcze wyższa, lechiści zmierzą się z Górnikiem Zabrze. Śląska drużyna o wiele lepiej niż na wyjeździe czuje się na własnym boisku - z dziewięciu wygranych, aż osiem odniosła w Zabrzu. - Atut w postaci kibiców odpada, co nie umniejsza faktu, że Górnik jest bardzo dobrą drużyną. Dobrze zorganizowaną przez trenera Marcina Brosza, my musimy przeciwstawić rywalowi to samo. Jedziemy z określonym planem. Górnik walczy o górną ósemkę, my byśmy chcieli miejsce w niej zapewnić sobie jak najszybciej - powiedział na przedmeczowej konferencji trener Lechii, Piotr Stokowiec. W poprzednim sezonie "Biało-Zieloni" trzykrotnie pokonali Górników. W Gdańsku było 4-0, w Zabrzu 2-0 w lidze i 2-1 w Pucharze Polski. W ekstraklasowym meczu w Zabrzu pierwsza bramka dla gości padła po samobójczym strzale Pawła Bochniewicza, choć początkowo obserwatorzy zapisali ją Karolowi Fili. Popularny "Filuś" w meczu z Arką zszedł przed czasem, zgłaszając uraz. Teraz z jego zdrowiem wszystko jest w porządku. W składzie Lechii zabraknie natomiast na pewno Jarosława Kubickiego, który w derbach otrzymał czwartą żółtą kartkę w sezonie. - Każda rotacja w składzie niesie za sobą zamieszanie w drużynie. Rotacje są nieuniknione, za dużych jednak nie przewidujemy. Od przybytku jednak głowa nie boli, mamy 11-12 meczów w ciągu nieco ponad miesiąca, wszyscy będą grali, spokojnie - mówił Stokowiec.