<a href="https://nazywo.interia.pl/relacja/lechia-gdansk-slask-wroclaw,5745" target="_blank">Zobacz relację na żywo z meczu Lechia Gdańsk - Śląsk Wrocław!</a> <a href="http://m.interia.pl/na-zywo/relacja/lechia-gdansk-slask-wroclaw,id,5745" target="_blank">Relację można również śledzić na urządzeniach mobilnych</a> Konia z rzędem temu, kto przed rozpoczęciem sezonu przewidziałby, że to Śląsk będzie przystępował do starcia z Lechią w roli faworyta. W poprzednim sezonie zawodnicy z Wrocławia walczyli o utrzymanie, podczas gdy podopieczni trenera Piotra Stokowca przez sporą część rozgrywek piastowali fotel lidera Ekstraklasy, by ostatecznie zakończyć zmagania na najniższym stopniu podium. Mecz Lechia-Śląsk to jedno z najciekawszych spotkań tej serii gier. Dużo więcej miała w nim do ugrania ekipa z północy Polski. - Potrzeba nam zwycięstwa, aby wrócić na główną drogę i przyspieszyć marsz w górę tabeli. Na razie podróżujemy opłotkami i nie możemy dostać się na trasę szybkiego ruchu - mówił przed spotkaniem trener Stokowiec. W tym sezonie gdańszczanie wygrali tylko raz. Za to Śląsk jest rewelacją sezonu. Podopieczni Viteżslava Laviczki prowadzą w ligowej tabeli i nie zamierzają zwalniać tempa. Szkoleniowiec wrocławskiego zespołu zdaje sobie sprawę, że w Gdańsku czeka go ciężki bój. - Lechia ma nie tylko bardzo dobrą linię pomocy, ale cały zespół jest mocny. Właśnie jesteśmy po analizie i widzieliśmy, że są silni tak samo w obronie, jak i w ofensywie. Ten mecz to będzie dla nas duże wyzwanie - stwierdził Laviczka. Piłkarze obu ekip nie zamierzali dawać swoim przeciwnikom czasu na spokojne wejście w mecz i już od początku próbowali ruszyć do ataku. Konkretów jednak brakowało, przynajmniej w pierwszych minutach. Rozochocony do zdobycia gola był Robert Pich, dwukrotnie jednak uderzał niecelnie zza szesnastki. Dobrą próbę akcji indywidualnej odnotował za to Przemysław Płacheta. Skrzydłowy z łatwością zwiódł w polu karnym Michała Nalepę i oddał celny strzał, ale obronił go z łatwością Duszan Kuciak. Najlepszą okazję po drugiej stronie boiska miał w pierwszej połowie ofensywnie usposobiony Filip Mladenović. Serb dobiegł do miękkiej wrzutki Sławomira Peszki, powalczył z dwoma obrońcami i huknął na bramkę Matusa Putnocky’ego, który jednak zaliczył kapitalną interwencję i nie dał się pokonać. W 37. minucie wynik spotkania otworzył aktywny od pierwszych minut Płacheta. Skrzydłowy otrzymał tuż przed polem karnym podanie od Mateusza Cholewiaka, po czym popisał się chirurgiczną wręcz precyzją. Jego strzał nie był wprawdzie silny, lecz niezwykle celny, dzięki czemu ominął ręce interweniującego Duszana Kuciaka i wpadł wprost w boczną siatkę. Pierwsze 45 minut zapowiadało dużo emocji po zmianie stron. Początek spotkania należał do Śląska, później przewagę uzyskała Lechia, lecz ostatni głos przed zejściem do szatni należał do ekipy gości. Choć przed przerwą padła tylko jedna bramka, obie drużyny potrafiły stworzyć zagrożenie pod bramką rywala, a gra była sporymi momentami dość dynamiczna. Drugą połowę mogły dobrze rozpocząć obie drużyny. Najpierw Lukas Haraslin nie doskoczył do świetnego dośrodkowania z głębi pola, a kilkaset sekund później Krzysztof Mączyński uderzył mocno z rzutu wolnego. Pomocnik przyjezdnych kopnął jednak w środek bramki, przez co znacznie ułatwił interwencję Kuciakowi. Piłkarze obu drużyn mieli dużą chrapkę na bramki zza pola karnego. W 55. minucie Lechia przeprowadziła sprawną akcję, wychodząc trzema piłkarzami na trzech defensorów przyjezdnych. Haraslin rozrzucił futbolówkę na prawą flankę do Sławomira Peszki, a ten zszedł do środka i wykorzystując bierną postawę obrońców, huknął w okolice prawego słupka bramki Śląska, dając Lechii wyrównanie. Gospodarze poczuli krew, lecz lider tabeli nie zamierzał odpuszczać i chciał wywieźć z Gdańska komplet punktów. Mógł mu go zapełnić Pich, który ponownie uderzał z dystansu. Tym razem zrobił to celnie, lecz znów nie był w stanie pokonać Kuciaka. Końcowe 20 minut było przepełnione walką o zwycięską bramkę. Wolne przestrzenie w środku pola spowodowane brakiem powrotu defensywy stwarzały dobre warunki do kontrataków. Jeden z nich przeprowadził w pojedynkę Płacheta, ale został powalony przez ostatniego przeciwnika, który stanął na jego drodze - Jarosława Kubickiego. Na dziewięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry widowiskową akcją popisał się Flavio Paixao. Snajper Lechii otrzymał płaskie podanie w polu karnym, podbił sobie piłkę i momentalnie próbował uderzenia przewrotką. Świetnie interweniował jednak Putnocky. Piłki meczowej nie wykorzystał Rafał Wolski. 26-latek kropnął sprzed szesnastki, ale futbolówka zamiast w okienko bramki Śląska, poszybowała na poprzeczkę. Mimo okazji i starań oku ekip w końcowych minutach bramki już nie padły. Lechia podzieliła się punktami z liderującym wciąż Śląskiem i wciąż zajmuje miejsce w dolnej połowie tabeli. Lechia Gdańsk - Śląsk Wrocław 1-1 (0-1) 0-1 Płacheta (37. minuta) 1-1 Peszko (55.) Lechia Gdańsk: Kuciak - Mladenović, Augustyn, Nalepa, Fila - Peszko (83. Gajos), Łukasik, Lipski (45. Wolski), Kubicki, Haraslin (78. Udoviczić) - Paixao. Śląsk Wrocław: Putnocky - Broź, Puerto, Golla, Sztiglec - Łabojko, Mączyński, Płacheta (90. Hołownia), Pich, Cholewiak (85. Chrapek) - Exposito (61. Szczepan). <a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy</a> TB