Mecze 1/8 finału Pucharu Polski zostały zaplanowane na przyszły tydzień: trzy odbędą się we wtorek (Puszcza Niepołomice - Lechia, Warta - Cracovia, ŁKS - Legia), dwa w środę (Pogoń - Piast, Raków - Górnik) i dwa w czwartek (Chojniczanka - Zagłębie Lubin, Radomiak - Lech). Jedynie starcie Arki Gdynia z Górnikiem Łęczna ma zostać rozegrane 16 lutego. Problem dotyczy tych obiektów, na których występują kluby z niższych lig, czyli Radomiaka, Chojniczanki i Puszczy, a w mniejszym stopniu Arki oraz ŁKS. Raków i Warta swoje mecze rozgrywają w innych miastach, ale tu co do stanu nawierzchni nie ma wątpliwości, skoro grały już na nich mecze ligowe. O problemach wspomnianych klubów, ale także możliwych decyzjach PZPN pisał już w środę wieczorem portal weszlo.com. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">Sprawdź!</a> Już w poniedziałek PZPN wysłał pismo do wszystkich 16 klubów z prośbą raporty dotyczące stanu nawierzchni, a później wysłał na rekonesans działaczy lokalnych związków. Kluby z Ekstraklasy problemów nie mają - u nich runda już ruszyła, podgrzewanie muraw musiało zacząć się znacznie wcześniej. Tyle że np. w Radomiu pod warstwą śniegu był lód, co właściwie przekreśla szanse na rozegranie tam meczu. Zwłaszcza, że w najbliższym tygodniu temperatury w nocy spadną poniżej 10 stopni na minusie, do tego w niedzielę i poniedziałek mocno ma sypnąć śnieg. Kluby też zapewne nie będą oponować. Raz - rola gospodarza w czasie pandemii i meczów bez kibiców mocno straciła na znaczeniu. Dwa - przygotowywanie stadionu, gdy nie ma dochodów z biletów - jest słabo opłacalne. Trzy - PZPN ma po prostu prawo do takiej decyzji zapisane w regulaminie. - Wiemy, że są problemy w niektórych miastach, czekamy na decyzję. Jesteśmy gotowi na zorganizowanie takiego meczu u siebie. Doświetlamy murawę na stadionie, Puchar Polski byłby sześć dni po poprzednim spotkaniu ligowym, a później też jest przerwa, więc nawierzchnia trochę odpocznie - mówi Maciej Henszel, rzecznik prasowy Lecha. PZPN nie chce ryzykować możliwości odwołania meczów, bo do połowy maja, gdy wszystkie rozgrywki trzeba zakończyć, jest niewiele wolnych terminów. A przecież wciąż tkwimy w stanie pandemii i jeśli w klubach zagości koronawirus, mecze ligowe, a nawet całe kolejki, trzeba będzie przesuwać. Stąd już teraz próba reagowania na sytuację z pogodą. Dodatkowy plus rozgrywania spotkań na "pewnych" stadionach jest taki, że niezagrożone będą transmisje z tych spotkań w telewizji Polsat. O komentarz poprosiliśmy Łukasza Wachowskiego, dyrektora wiceprzewodniczącego Komisji ds. Rozgrywek i Piłkarstwa Profesjonalnego PZPN - czekamy na odpowiedź. Andrzej Grupa