Początek spotkania Zagłębia z Lechem - o godz. 18. Interia zaprasza na tekstową relację na żywo z tego meczu Tutaj znajdziesz relację na żywo na urządzenia mobilne Na zdobycie mistrzostwa Polski poznaniacy nie mają już szans, poprzez występy w Ekstraklasie będzie im nawet trudno wywalczyć kwalifikację do eliminacji Ligi Europy. Szansą jest Puchar Polski, w którym "Kolejorz" jest o krok od gry w finale. W pierwszym spotkaniu półfinałowym pokonał Zagłębie Sosnowiec 1-0, ma więc skromną zaliczkę przed dzisiejszym rewanżem. Oba kluby są ostatnio w marnej dyspozycji, przegrywają w swoich ligach. Lech ma jednak doświadczenie w rywalizacji na tym poziomie zmagań w rywalizacjach z drużynami z I czy II ligi. W półfinale Pucharu Polski w 2011 roku wyeliminował Podbeskidzie Bielsko-Biała (1-1 u siebie i 3-2 w rewanżu, choć przegrywał 0-2), zaś w ubiegłym roku Błękitnych Stargard Szczeciński (1-3 na wyjeździe i 5-1 po dogrywce w rewanżu, choć było 0-1). Czy patrząc na to, jak katastrofalnie Lech zaprezentował się w piątkowym spotkaniu ze Śląskiem Wrocław, jego kibice powinni obawiać się meczu w Sosnowcu? - Zagraliśmy bardzo słabo, rywal zasłużenie wygrał, bo my nie mieliśmy nawet sytuacji. Ciężko coś zrobić, gdy na ławce są sami defensywni piłkarze. Teraz będzie lepiej - pociesza się bramkarz Lecha Jasmin Burić. - Na pewno spodziewamy się trudnego meczu. Jestem tu już trochę czasu, wiem jak się gra z pierwszoligowcem. To mecz o duża stawkę, prowadzimy 1-0, więc mamy od początku pozytywny wynik. Myślę, że jedna strzelona bramka bardzo dużo by nam dała. Nie będzie lekko, ale chcemy tym finałem Pucharu Polski uratować sezon - dodaje Bośniak. Sama gra w finale przeciwko Legii Warszawa (trudno spodziewać się, by lider Ekstraklasy stracił czterobramkową zaliczkę w Bydgoszczy) niczego jeszcze Lechowi nie da. Aby mieć pewność gry w Europie, musi ten mecz wygrać. - To tylko jeden mecz, wiemy też, że to praktycznie derby, w których wszystko się może stać. Najpierw jednak czeka nas Sosnowiec. Pamiętam spotkanie w Chorzowie, też zapowiadało się jako bardzo trudne, ale wszystko ułożyło się dobrze dla nas, wygraliśmy dzięki pięknym bramkom. W meczu ze Śląskiem Burić był najlepszym zawodnikiem Lecha, co niezbyt dobrze świadczy o tej drużynie. Kilka dni wcześniej piłkarz zagrał w reprezentacji Bośni i Hercegowiny - w spotkaniu ze Szwajcarią zmienił Asmira Begovicia. Kadra narodowa Bośniaków prezentuje się bardzo dobrze - występują w niej piłkarze Romy, Lazio, Chelsea, Schalke czy Evertonu. Burić bramki nie wpuścił, jego zespół wygrał 2-0. - Zawsze fajnie, gdy zagrasz w reprezentacji. Jedna dobra interwencja stanowi dużą wartość dla mediów, a dla mnie to tak samo, jak w meczu klubu. Wszystko się poukładało - ocenia Burić. To był dopiero jego drugi występ w narodowych barwach, poprzedni zaliczył osiem lat temu jako gracz Celika Zenica, tuż przed przyjściem do Poznania. O kolejne będzie jednak trudno, zwłaszcza w spotkaniach mistrzowskich. - Najważniejsze dla mnie, że jestem w tej drużynie i pokazałem się z pozytywnej strony. Wiadomo, że ciężko będzie mi zmienić Begovicia, skoro on gra w Chelsea, a ja w Lechu Poznań. Z drugiej strony, coś się może stać, trzeba więc walczyć i jeżeli tylko będzie szansa, to ją wykorzystać - mówi Burić. W Zurychu bramkarz Lecha nie dał się pokonać w sytuacji sam na sam, w ważnym momencie wyprzedził też Breela Embolo (przy okazji go taranując), z którym niedawno rywalizował w starciach Lecha z FC Basel. - Nie rozmawiałem z trenerem po meczu, ale wiedział już przed spotkaniem, że zagram. Wcześniej myślałem, że dostanę szansę w pierwszym spotkaniu z Luksemburgiem, ale stało się inaczej. To spotkanie ze Szwajcarią ma dla mnie dużą wartość - tłumaczy Burić, który dziś wystąpi na Stadionie Ludowym w Sosnowcu. Andrzej Grupa Puchar Polski: wyniki, strzelcy, terminarz