Niemal dwanaście miesięcy temu Lech niespodziewanie przegrał w stolicy Litwy z Żalgirisem 0-1. Było to pierwsze spotkanie trzeciej rundy eliminacji Ligi Europejskiej, w rewanżu wszyscy spodziewali się wysokiego zwycięstwa poznaniaków. Tymczasem "Kolejorz" zagrał słabo, w pierwszej połowie stracił gola, a później był bezradny. Dopiero w samej końcówce zdobył dwie bramki, ale do awansu zabrakło jeszcze jednego trafienia. Teraz historia nie może się powtórzyć - pewny tego jest także trener Rumak. - Poza wynikiem pierwszego meczu nie ma żadnych analogii. Inna jest nasza sytuacja kadrowa, inne przygotowanie mentalne, chęć rewanżu, wyniki w Ekstraklasie. Po prostu wszystko. I rewanż też będzie inny - zapewnia szkoleniowiec Lecha. W czwartek na pewno nie wystąpią dwaj piłkarze - prawy obrońca Kebba Ceesay i środkowy pomocnik Karol Linetty. Od początku tygodnia z resztą zespołu trenuje za to lewy obrońca Barry Douglas, a od wtorku - także Łukasz Teodorczyk. - Dziś będę miał na treningu 18 zdrowych graczy z pola, a chciałbym mieć 20. Teodorczyk bardzo chce grać, jeśli dziś przejdzie pełen trening, to ma szansę znaleźć się w kadrze na rewanż - uważa Rumak. Trener Lecha ma jednak dylemat, na kogo postawić w ataku. W Tallinnie wysuniętym napastnikiem był Kasper Hamalainen, ale ten pomysł nie wypalił. Fin często wykorzystuje swoją szybkość, a w starciu z zespołem głównie broniącym się, nie była ona zbyt przydatna. Przeciwko Piastowi w ataku zagrał Vojo Ubiparip, a za jego plecami - Dawid Kownacki. Kontuzja Linetty'ego prawdopodobnie rozwiązała jeden problem kadrowy: Jevtić zajmie miejsce Linetty'ego, w ataku wyjdzie ktoś z duetu Ubiparip - Kownacki, a nieco cofnięty będzie Hamalainen. - Ubiparip? Jestem szczęśliwy, że strzelił swojego pierwszego hat-tricka, a także, że zagrał tak dobrze po długiej przerwie. Jego forma rośnie, jestem przekonany, że będzie jeszcze lepsza. A czy zagra? Zobaczymy jutro. Grając co trzy dni, znajdzie się miejsce i dla Teodorczyka, i Kownackiego, i Ubiparipa - mówi Rumak. Trener Lecha zdradził, że już wcześniej wiedział, że dokona kilku zmian w ofensywie. Plan był taki: jeśli Lech przywiezie korzystny wynik z Tallinna, to w meczu z Piastem znów zagrają podstawowi piłkarze, a w rewanżu z Nomme Kalju szansę dostaną rezerwowi. Porażka w Estonii sprawiła, że do modyfikacji składu doszło wcześniej. - Ci, którzy byli długo na boisku w meczu z Piastem, pokazali, że nie muszą być wyłącznie rezerwowymi. Jeśli chodzi o Muhameda Keitę, to nie jest jeszcze przygotowany na pełne spotkanie. Sportowo tak, ale fizycznie jeszcze nie - uważa Rumak. Nowym piłkarzem w Lechu jest także Maciej Wilusz - stoper reprezentacji Polski. Początek ma jednak słaby: niezbyt dobrze spisywał się w springach, zawalił bramkę w Estonii, był najmniej pewnym punktem defensywy w meczu z Piastem. Być może w czwartek Rumak wróci do sprawdzonego duetu Wołąkiewicz - Kamiński. - Gra w takim klubie jak Lech Poznań nie jest sprawą łatwą. Zawodnicy spotykają się tutaj z rzeczami, których dotąd nie doświadczyli: dużym zainteresowaniem kibiców, mediów, otoczką marketingową wokół zespołu i większą rywalizacją, bo jest 22 graczy i każdy może wyjść w pierwszym składzie. Każdy reaguje inaczej i na tym pierwszym etapie mogą pojawiać się błędy. Jestem jednak przekonany, że Maciej Wilusz sobie z tym wszystkim poradzi, bo na treningach tych błędów nie popełnia - mówi trener "Kolejorza". O Nomme Kalju Rumak mówi tak: - Mam o nich takie samo zdanie, jak przed pierwszym spotkaniem, bo niczym mnie w nim nie zaskoczyli. Bramkę zdobyli po naszym błędzie, mieli jeszcze jedną sytuację po stałym fragmencie i przy odrobinie szczęścia wygrali. To mieszanka wielu obcokrajowców, zespół doświadczony w pucharach, więc gry na naszym stadionie pewnie się nie przestraszą. Nam jednak nie zabraknie determinacji, tego można być pewnym. Mecz Lech - Nomme Kalju w czwartek o godz. 19. Autor: Andrzej Grupa