W niedzielę ligowy sezon zakończy się klasykiem: Legia przy Łazienkowskiej podejmie Lecha. Nie będzie to mecz o tytuł, bo ten Legia zapewniła sobie już tydzień temu. Lech za to od środy jest pewien wicemistrzostwa kraju. Dwaj poprzedni rywale warszawskiej drużyny: Ruch Chorzów i Pogoń Szczecin - przywitali starych-nowych mistrzów Polski szpalerem. Lech tego nie zamierza robić. Trener Rumak zapewnia, że choć w Polsce było o tym głośno (a zaczęło się od słów byłego lechity, a dziś piłkarza Legii Bartosza Bereszyńskiego), to w szatni jego drużyny nie ma o tym rozmów. - Mogę chyba wszystkich zadziwić, ale nie ma tematu szpaleru. Gdy ktoś poruszył problem, to padło tylko jedno pytanie: robimy czy nie? Jasno się określiliśmy i to był koniec - twierdzi trener Lecha. Zdaniem Rumaka mecz jest ważny, bo jego wynik może mieć wpływ na przygotowania poznańskiej drużyny do kolejnego sezonu. - Jak się dobrze kończy sezon, to w nowy można wejść z dobrym nastawieniem, bez zaciągania hamulców. Nie chcemy hamować, a trzymać formę do 16 czy 17 lipca, gdy zagramy w pucharach. A jak myślę o pucharach, to z niecierpliwością czekam na nowych piłkarzy i na to, jak będzie wyglądał zespół, gdy w pierwszym dniu wejdę do szatni - opowiada szkoleniowiec wicemistrzów Polski. Dwa ostatnie spotkania w Warszawie Lech przegrał po 0-1, w sumie nie pokonał drużyny ze stolicy w czterech ostatnich potyczkach. Rumak ma jednak w swoim dorobku sukcesu przy Łazienkowskiej, gdy po golu Artjomsa Rudnevsa Lech wygrał 1-0. Od lat 80. i czasów Wojciecha Łazarka żadnemu szkoleniowcowi Lecha ta sztuka nie udała się dwa razy. - Nie zamierzam się z nikim ścigać. Chcemy zagrać takie spotkanie, które przypieczętuje drugą część sezonu. Na pewno jest ono prestiżowe, bo zmierzymy się z zespołem, którym nas wyprzedził. Nie jest łatwo wygrywać na stadionie Legii, ale kiedy, jeśli nie w niedzielę? - pyta Rumak, którego denerwują uwagi, że ewentualny sukces w meczu bez większej stawki jest mniej cenny. - Przypomina mi się pewna analogia. Gdyby pan trener Nawałka wygrał niedawno z Niemcami, to by się mówiło, że ograł drugi zespół. A jakby przegrał, to że z juniorami. Każdy mecz Legii z Lechem jest ważny, a jak się szuka drugiego dna, to się zdeprecjonuje sukces, zaś po porażce będzie się mówiło o katastrofie - ocenił Rumak. W niedawnym wywiadzie zamieszczonym w Tygodniku Przeglądu Sportowego były szkoleniowiec Lecha Jerzy Kopa powiedział, że Mariusz Rumak powinien koniecznie wyjechać na staż do Diego Simeone. Wówczas byłby w stanie tak przygotować zespół, że ten poradziłby sobie i z Legią. - Diego Simeone? Jeden z trzech trenerów, który utkwił w mej pamięci w tym sezonie. O tym, do którego trenera pojechać, myślę już od stycznia. Praca Simeone jest fantastyczna, nadał zespołowi niesamowitego stylu, pasji w graniu. Ten jego kontakt z drużyną to klucz. Jeśli będzie taka okazja, to dlaczego nie spróbować? Ja muszę na taki staż czekać aż do grudnia, ale w grudniu na pewno do kogoś pojadę. Antonio Conte w Juventusie, Liverpool, Atletico - to moje marzenia, by przyglądać się tam pracy - twierdzi Rumak. Juventus jest pierwszą siłą włoskiej ligi, ale Liverpool czy Atletico nie są najbogatsze w swoich ligach, to inne kluby mają graczy zwanych "galacticos". - Byłem na wykładzie trenera Ancelottiego i mówił, jak wygląda współpraca z gwiazdami. Inaczej wygląda taki coaching z galacticos, a inaczej w klubach, gdzie trzeba zaszczepić pewność siebie piłkarzom, którzy dotąd tymi największymi gwiazdami nie byli - kończy trener Lecha. Autor: Andrzej Grupa