Kadar dostał półtora tygodnia urlopu, bo czerwiec spędził na Euro 2016 razem ze swoją reprezentacją, której zresztą jest kluczowym graczem. Węgier powinien był się stawić przy Bułgarskiej w poniedziałek, ale poprosił o kilka dodatkowych dni wolnego. Argumentował to tym, że negocjuje warunki umowy z nowym pracodawcą. Dostał zgodę, a to raczej oznacza, że zmiana barw jest kwestią dni. Kadar ma umowę z Lechem ważną do czerwca 2018 roku. Klub z Poznania chce jednak sprzedać przynajmniej jednego z dwóch swoich podstawowych piłkarzy - właśnie Kadara lub Karola Linetty’ego. Choć wyżej wyceniany jest ten drugi, to zdecydowanie łatwiej sprzedać będzie Węgra. Lewonożni obrońcy są bowiem wszędzie poszukiwani, a Kadar dobrze spisywał się także podczas Euro we Francji. Poznański klub kupił go półtora roku temu z węgierskiego Diósgyőri za niecałe dwa miliony złotych. Teraz powinien dostać około trzy razy tyle. Lech będzie musiał też poszukać kogoś na miejsce Węgra. Na razie na lewej obronie gra prawonożny junior Robert Gumny, a trener Jan Urban próbował też Macieja Wilusza. Na dodatek w przerwie letniej z klubem pożegnał się stoper Marcin Kamiński, a jego śladami podąży wkrótce, najpóźniej w grudniu, Paulus Arajuuri. To oznacza całkowitą przebudowę defensywy poznańskiej drużyny. W piątek Lech rozpocznie nowy sezon Ekstraklasy - jego pierwszym rywalem będzie Śląsk Wrocław. Andrzej Grupa