Trener Lecha Maciej Skorża ma wyjątkowy kłopot bogactwa - do piątkowego spotkania gotowych jest ponad 20 piłkarzy. Zapytany o ewentualne absencje, szkoleniowiec odpowiada: - Paulus Arajuuri, Gergo Lovrencsics... I chyba na tym bym poprzestał - dopowiada po chwili zastanowienia. Fin ma wrócić do składu na przełomie lipca i sierpnia, Węgier może potrzebować tygodnia lub dwóch więcej. Pozostali piłkarze normalnie trenują, a wśród nich jest czwórka nowych: Marcin Robak, Denis Thomalla, Dariusz Dudka i Abdul Aziz Tetteh. - Bliżej gry są Darek Dudka i Marcin Robak, ale to nie znaczy, że Denisa czy Aziza zobaczymy dopiero w okolicach września. Na pewno nastąpi to wcześniej, ale dwóm piłkarzom z naszej ligi łatwiej będzie na początku - uważa trener "Kolejorza", który jest też bardzo zadowolony z faktu, że nowych piłkarzy miał od początku okresu przygotowawczego. - Odbieram to bardzo pozytywnie, ułatwiło nam pracę, szczególnie w kontekście tak krótkiego czasu, jaki mieliśmy. Z drugiej jednak strony, ten okres przygotowawczy był bardzo krótki, zaczęliśmy go bez kadrowiczów, więc z tym wiąże się pewna wątpliwość: jaki jest etap włączania nowych graczy do zespołu. Żaden sparing, nawet z najlepszym zespołem, nie zastąpi meczów o punkty. Pierwsze wnioski będę mógł wygłosić po kilku najbliższych spotkaniach, ale na pełną ocenę przyjdzie czas w październiku czy listopadzie. Jestem zadowolony z ich pracy, przystosowali się charakterologicznie, ale musimy wykazać się cierpliwością - opowiada Skorża. Robak będzie na razie podstawowym napastnikiem Lecha, Dudka - zapewne pierwszym rezerwowym. Skorża na środku obrony postawi na duet Kamiński - Kadar, a w środku: Trałka - Linetty. Jeśli któryś z tej czwórki będzie potrzebował odpoczynku, jego miejsce zajmie były gracz Wisły Kraków. Można się też spodziewać, że skład w meczu z Legią będzie prawie taki sam, jak we wtorek w Sarajewie. - Mecz o Superpuchar jest bardzo istotnym z uwagi na trofeum, ale jednocześnie formą ostatniego szlifu przed pojedynkiem w Bośni - przyznaje trener mistrza Polski. W poprzednim sezonie Lech miał problemy wówczas, gdy swoje spotkania musiał rozgrywać po przerwach na spotkania reprezentacji. Teraz ten rytm meczowy ma uzyskać już na początku sezonu. - Niektórzy piłkarze mogą grać co trzy, cztery dni, inni potrzebują więcej czasu na regenerację, choćby z powodu problemów zdrowotnych. Ich przemęczać nie będę, ale wszystkie decyzje zapadną po konsultacjach ze sztabem medycznym - zapewnia Skorża, który nigdy jeszcze... nie zdobył Superpucharu Polski. - To jest jakaś motywacja, ale większą będzie przejście Sarajewa - ucina szkoleniowiec. Trener "Kolejorza" nie przejmuje się słowami piłkarzy i trenera Legii, którzy w kolejnych wywiadach wciąż podkreślają, że bardziej sami przegrali tytuł w poprzednim sezonie niż rywal go zdobył. Skorża pracował w Legii i pamięta, jak w stolicy odbiera się tego typu porażki. - To dla nich trudna sytuacja, wychodzi sportowa złość i rozgoryczenie, które można zrozumieć. Nie budujemy wokół tego ideologii, nas to nie interesuje, skupiamy się na swojej pracy i patrzymy na siebie. Cały czas powtarzam drużynie, że nie możemy być tak dobrzy, jak na koniec sezonu, ale znacznie lepsi. Teraz każdy mecz gramy jako mistrz Polski, przedsmak tego mieliśmy już w sparingu z Olimpią Grudziądz, gdy rywale walczyli na całego, bo chcieli pokonać najlepszy zespół w kraju - przyznaje Skorża. Początek meczu o Superpuchar Polski między Lechem i Legią - w piątek o godz. 20.15 w Poznaniu. Andrzej Grupa