Lech dość pewnie wygrał rywalizację z Chazarem Lenkoran, choć od wicemistrza Azerbejdżanu był w dwumeczu lepszy tylko o jednego gola. W rewanżu rywale nie mieli jednak żadnej dogodnej sytuacji. Oddali w całym spotkaniu aż 19 strzałów - prawie wszystkie z dystansu. Jasmin Burić musiał interweniować trzy, może cztery razy. Mimo to trener Azerów uważał, że jego zespół był lepszy. - Grało się ciężko, chcieliśmy wygrać, dobrze się przygotowaliśmy do spotkania. To jednak Lechowi sprzyjało szczęście. Dziś Chazar był lepszy, ale to tylko moje zdanie. Szkoda, że gol padł na początku meczu, bo to wpłynęło na rozwój wydarzeń - mówił Husejnow. Trener Lecha Mariusz Rumak był rozbawiony tymi sowami. Pozwalaliśmy im na oddawanie strzałów z dystansu i może dlatego myślał, że mieli sytuacje. Ale to nie były sytuacje, ale coś, do czego my dążyliśmy. Chcieliśmy, by uderzali z dystansu - mówił Rumak. Wygrana i awans została zadedykowana pamięci Macieja Opali, który przez pięć lat robił zdjęcia dla klubu i mocno zżył się z piłkarzami i trenerami. - Dla niego był ten mecz i ta gra. Choć w ten sposób jesteśmy w stanie uszanować tę tragedię, która się zdarzyła - powiedział Rumak. Opala zginął w poniedziałek, dziś mecz poprzedziła minuta ciszy, w trakcie której kibice pokazali plakat fotografa i utworzyli krzyż z rac. Piłkarze Lecha występowali z czarnymi opaskami. Rumak dziękował też osobom odpowiedzialnym za przygotowanie boiska. - Murawa była fantastyczna i mam nadzieję, że długo taka będzie. Lepsza murawa sprzyja naszej lepszej grze - ocenił trener. Szkoleniowiec poznaniaków był tez zadowolony z zespołowej gry Aleksandara Tonewa, który wreszcie potrafił dogrywać piłki do kolegów, a nie kończył każdej akcji strzałem. - będzie jeszcze lepiej, pracujemy już nad jego grą od kilku miesięcy. Potrzebujemy czasu - mówił Rumak, który prosił też o danie czasu napastnikom. Nie da się bowiem ukryć, że na pozycji środkowego napastnika Lech ma w tej chwili największy problem. Bartosz Ślusarski i Vojo Ubiparip grają bowiem słabo i strzelają mało bramek. - Z tego co pamiętam, to od początku marca wygraliśmy wszystkie mecze u siebie, a żeby wygrać, to trzeba strzelić o jednego gola więcej od rywala. Teraz jedziemy na zgrupowanie do Monachium i tam będziemy pracować nad dalszą budową zespołu, a zespół buduje się od tyłu - powiedział Rumak. Dziś w końcówce meczu wysuniętym napastnikiem był Węgier Gergo Lovrencics i tak też może być w przyszłości. - Przygotowywaliśmy Gergo do gry w ataku, bo to piłkarz, który może tutaj grać. Szansę dostał też Bartek Bereszyński. To powinno dać wszystkim napastnikom do myślenia - zakończył Rumak. Andrzej Grupa