Przypomnijmy, że spotkanie na stadionie w Poznaniu zostało przerwane w 66. minucie. Powodem były race, którymi kibice gości rzucali w fanów Lecha. Kilka wylądowało też na murawie. Po kilkunastu minutach mecz wznowiono, ale policja od razu podjęła działania. Na gorąco po spotkaniu policjanci spisywali dane fanów gości, by wychwycić sprawców. Zatrzymano sześć osób, ale tylko jedna będzie miała postawione zarzuty i już dostała dwuletni zakaz stadionowy. Informację o zatrzymanych potwierdził, w rozmowie z "Głosem Wielkopolski" potwierdził rzecznik wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak. - Po zakończeniu meczu wylegitymowaliśmy ponad 500 kibiców z Gdańska. Zatrzymanych zostało łącznie sześć osób, spośród których pięć zostało już zwolnionych, zaś jedna usłyszy zarzut zniszczenia zabezpieczeń bramy. Prowadzimy działania w celu identyfikacji pozostałych kibiców, którzy złamali prawo na tym meczu - powiedział. W wyniku zamieszek ranna została 17-letnia fanka Lecha Poznań. Szybko trafiła do szpitala i jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Wiadomo, że kibice Lechii zostali sprowokowani przez fanów Lecha, którzy ukradli im oprawę. Fani ekipy gości nie mogli wnieść oprawy na stadion. Zostawili ją w budce, gdzie dawniej funkcjonował depozyt, skąd wykradli je kibice gospodarzy, a później, podczas drugiej połowy je spalili i to najbardziej rozsierdziło przyjezdnych. - Kibice Lechii nie zgłosili do nas oprawy meczowej. Dopiero po jakimś czasie otrzymaliśmy wiadomość mailową od ich kierownika ds. bezpieczeństwa, że jednak przygotowują oprawę. Nie wyraziliśmy zgody na jej wniesienie, co mamy udokumentowane. Mimo tego przyjechali razem z oprawą. Chociaż sugerowaliśmy im, żeby zostawili oprawę w pociągu specjalnym, to nie zrobili tego. Mówiliśmy, że nie wpuścimy ich z oprawą - powiedział "Głosowi Wielkopolskiemu" Henryk Szlachetka, dyrektor ds. bezpieczeństwa w Lechu Poznań. - Twierdzili, że jeśli nie wpuścimy oprawy, to oni też nie wejdą. Powiedzieliśmy im, że jeśli nie chcą, to mogą nie wchodzić na stadion. Ostatecznie sami spytali się, gdzie mogą przechować oprawę. I tutaj niestety sprawy potoczyły się nie tak jak powinny. Trzech kibiców Lechii zaniosło oprawę do kontenera, który w przeszłości był depozytem dla kibiców gości. Jednak później przestał spełniać wymogi i postawiliśmy nowy depozyt, a ten kontener po prostu sobie stał na boku - dodał. Oba kluby na pewno poniosą surowe konsekwencje zarówno ze strony wojewody, który może zamknąć stadion Lecha, jak i Komisji Ligi. Ukarani powinni też zostać kibice, ale tu już piłeczka jest po stronie organów państwowych. Lech nie czekał na ruchy innych stron. Wydał oświadczenie, w którym poinformował o dwuletnim zakazie stadionowym dla zorganizowanych grup kibiców Lechii. Dodatkowo najbliższe trzy mecze ligowe odbędą się bez udział fanów gości."Chcemy jednak eliminować patologiczne zachowania, więc jako klub podjęliśmy decyzję o wydaniu dwuletniego zakazu stadionowego dla zorganizowanych grup kibiców Lechii Gdańsk. Zakaz obowiązuje na wszystkich meczach, których organizatorem jest Kolejorz. Ponadto trzy najbliższe spotkania w ramach rozgrywek PKO Ekstraklasy, które odbędą się na stadionie w Poznaniu, zostaną przeprowadzone bez udziału zorganizowanych grup kibiców gości. Dodajmy również, że wobec osób zidentyfikowanych podczas zakłócenia imprezy masowej zostaną wyciągnięte konsekwencje na podstawie obowiązujących przepisów prawa i regulaminów wewnętrznych" - napisano na oficjalnej stronie poznańskiego klubu.Jednocześnie kibice Lecha, którzy siedzieli na trybunie, gdzie wylądowały race, będą mogli przyjść na najbliższe spotkanie za darmo. Posiadacze karnetów na tą trybunę będą mogli zaprosić osobę towarzyszącą.MP <a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Ekstraklasy</a>