Lech jest w kryzysie. Po okazałym pokonaniu Legii zanotował cztery remisy i porażkę, czyli zdobył cztery punkty na piętnaście możliwych! Jeśli więc spotkanie z Sandecją miało dać odpowiedź na pytanie, w którą stronę zmierza "Kolejorz", to jego kibice raczej powinni się martwić, że obrał kurs na drogę ku dolnej części tabeli. Zresztą nawet trener Nenad Bjelica przyznał, że remis z Sandecją to sprawiedliwy wynik dla obu zespołów. - Chcieliśmy, widać było zaangażowanie od początku meczu, ale nie mieliśmy strzałów, dośrodkowań, w ogóle dobrej gry - podkreślał szkoleniowiec. Jednak Makuszewski uważa, że mimo fatalnych wyników, to Lech rozdaje karty w ostatnich spotkaniach. - Przegraliśmy raz, ale w każdym z tych ostatnich meczów byliśmy lepsi. No może oprócz spotkania z Górnikiem Zabrze... Szkoda, bo nie udokumentowaliśmy tego bramkami. To boli - podkreśla pomocnik Lecha. Makuszewski nie ma również wątpliwości, że przeciwko Sandecji jego drużyna nie zaprezentowała się źle, a wręcz przeciwnie. - Wyglądaliśmy bardzo dobrze i z przebiegu spotkania było widać, że to my będziemy dyktowali warunki gry. No ale tak jak mówię - nie stworzyliśmy sobie sytuacji - zaznacza reprezentant Polski. Gracz Lecha ma jednak nadzieję, że wkrótce dla jego drużyny przyjdą lepsze dni. By tak się stało, drużyna w końcu musi zdobyć trzy punkty. - Każdy z nas musi się przełamać. Najbliższe spotkanie u siebie musimy wygrać za wszelką cenę. Nie ma co ukrywać - z Sandecją bardzo chcieliśmy, może za bardzo, bo później wkradła się nerwowość. No nic, trudno, sezon jest długi, sukces rodzi się bólach. Trzeba zwyciężyć i zacząć serię, bo jeszcze pięć meczów do końca i trzeba skompletować 15 punktów - zaznacza. W najbliższej kolejce Lech podejmuje Wisłę Płock. Z Niecieczy Piotr Jawor Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz