Sadajew nie ma zwyczaju rozmawiać z dziennikarzami - nie rozmawia po meczu, unika konfrontacji podczas briefingów prasowych. Decyzją klubu uczestniczył jednak w spotkaniu z mediami, zapowiadającym spotkanie Lecha z Lechią. - Gdybym ja decydował, to byłby pierwszy i ostatni raz, gdy się tu zjawiam - zaznaczył na wstępie brodaty Czeczen. Później odpowiadał jednak spokojnie i treściwie. - Dla mnie spotkanie z Lechią to nic specjalnego. Nie lekceważę przeciwnika, na treningach staram się jak najlepiej przygotować. To, że zaczynałem sezon w Gdańsku nic teraz nie znaczy. Dla mnie liczy się tylko ta drużyna, w której teraz gram. Nie ma co zresztą o tym rozmawiać, trzeba podejść do spotkanie dobrym humorem, a jeśli wygramy, to ten humor zostanie nam także na Sylwestra - stwierdził. Jego zdaniem lepsza znajomość rywali, zwłaszcza obrońców, nie będzie żadnym ułatwieniem. - Raczej widzę to odwrotnie, bo oni się podwójnie negatywnie nastawią. Ja zresztą tak samo uczynię i myślę, że to będzie bardzo ciekawe spotkanie z mojej strony - dodaje. Każde tegoroczne spotkanie Lecha z Lechią z udziałem Sadajewa było zresztą ciekawe. W maju Czeczen strzelił dla Lechii dwie bramki i pogrzebał nadzieje poznaniaków na wywalczenie tytułu mistrza Polski. W sierpniu brutalnie sfaulował Łukasza Trałkę i wyleciał z boiska z czerwoną kartką. Później zresztą został odesłany do zespołu rezerw, by po kolejnych kilkunastu dniach przenieść się do Poznania. - Jak odchodziłem z Lechii to występowałem w drugim zespole, a tam nie wygląda się tak dobrze jak w pierwszym. W Lechu zaczynałem grać od poziomów średnich albo nawet niższych i niestety szybko doznałem kontuzji. Jak się wyleczyłem, to powoli wracałem do formy, ale wciąż nie gram na sto procent. Oceniam ją jako średnią, może trochę wyższą. Jest w miarę dobrze, ale może być lepiej - dodaje. Sadajew w tym sezonie zobaczył już jedną czerwoną i sześć żółtych kartek. W Lechu został upomniany czterokrotnie, ale ani razu za faul. Skąd się bierze u niego tyle agresji? - Może tak być, że wkładam nerwy nie w to miejsce gdzie trzeba. Sędziowie patrzą na mnie częściej niż na innych graczy, pewnie przez stereotyp rozrabiaki. No i inaczej zwracają uwagę na moje faule niż wówczas, gdy ja jestem faulowany. Stąd też takie moje reakcje - tłumaczył Sadajew, który piłkarzem Lecha będzie końca sezonu. - Sami państwo widzicie, że to piłkarz pozytywnie nastawiony do zawodu. Jego relacje w grupie wyglądają bardzo dobrze. My złego słowa nie możemy powiedzieć na temat Zaura, jego funkcjonowania czy relacji ze sztabem szkoleniowym. Wykładnikiem jest też trening i tu spełnia wszelkie wymogi - wyjaśnia drugi trener Lecha Tomasz Rząsa. - Zaur ma kontrakt do lata, do tej pory przeplatał występy średnie i słabymi z bardzo dobrymi. Liczymy, że na wiosnę tych lepszych w jego wykonaniu będzie zdecydowanie więcej i pomoże w wywalczeniu punktów. Jak powiedział, konkurencji się nie boi i działa ona na niego pozytywnie, a to nas cieszy - dodaje. Andrzej Grupa