Wszyscy piłkarze Lecha podkreślali, że w pierwszej połowie udało im się zagrać tak, jak sobie to zaplanowali. - Wtedy powinniśmy już zamknąć ten mecz. Mieliśmy sytuacje, które w tego typu spotkaniu po prostu trzeba wykorzystać. Bramkę na 1-1 straciliśmy w najgorszym momencie, bo Legia wówczas uwierzyła, że coś jest w stanie jednak zrobić - stwierdził kapitan poznańskiego Lecha Łukasz Trałka. - Nie tylko prze kwadrans, ale w całej pierwszej połowie spisywaliśmy się bardzo dobrze. Uważam, że gdybyśmy strzelili drugiego gola, to kontrolowalibyśmy to spotkanie do końca. A tak po stałym fragmencie mecz rozpoczął się od nowa - narzekał Dawid Kownacki, który sam zmarnował jedną bardzo dobrą sytuację. - Taki już jest sport, sam grając w piłkę przeżywałem podobne momenty. Trudno odnaleźć się w takiej sytuacji, gdy już jesteś blisko sukcesu, znalazłeś dobrą drogę do niego, masz ten puchar w zasięgu ręki, a jednak do ciebie nie trafia. Ta gorycz pozostaje przez pewien czas, ale przecież przed zespołem kolejne wyzwania. Musimy przełknąć tę pigułkę i zawalczyć teraz w lidze - stwierdził drugi trener Lecha Tomasz Rząsa. 36-krotny reprezentant Polski, zdobywca Pucharu UEFA z Feyenoordem Rotterdam i uczestnik Ligi Mistrzów przyznał, że Legia zdominowała rywala swoim doświadczeniem. - To było kluczowe w drugiej połowie, ich doświadczenie i obycie podczas ważnych spotkań o trofea czy w europejskich pucharach, w których regularnie większość tych zawodników gra od dwóch czy trzech lat. Nam tego zabrakło - stwierdził. Kownacki twierdzi, że przegrany finał Pucharu Polski nie będzie miał wpływu na rywalizację Lecha z Legią o mistrzostwo Polski. Na razie w lepszej sytuacji są piłkarze z Warszawy - mają nad głównym rywalem punkt przewagi, a w najbliższą sobotę podejmą go na swoim stadionie. - Liga to inne rozgrywki, mamy siedem spotkań i świetną okazję do rewanżu. Będziemy bardzo umotywowani, by wygrać na Legii i zdobyć później mistrzostwo Polski, bo to cenniejsze trofeum. Dziś też chcieliśmy wygrać, nie udało się, ale wierzę jednak, że 7 czerwca to my będziemy świętować - zakończył Kownacki. Ze Stadionu Narodowego Andrzej Grupa