Janicki trafił do Lecha przed sezonem - został na dwa lata wypożyczony z Lechii Gdańsk, ale wątpliwe, by wrócił do Trójmiasta. Po pięciu miesiącach środkowy obrońca Lecha nie może powiedzieć, że ma pewne miejsce w składzie drużyny, ale ostatnio grał sporo. Do meczu z Górnikiem Zabrze spisywał się nieźle, ale właśnie w Zabrzu - w meczu o pozycję lidera - zawiódł. Po tym spotkaniu Janicki bardzo surowo ocenił swój występ, przyznał, że był zamieszany w każdą z trzech bramek dla rywali. - Z obrońcami już tak jest, że nieważne, jak będzie grał, ale gdy coś zrobi źle, efekt obciąża jego konto. Moje zagrania zmieniały się w bramki dla Górnika. Zdaję sobie sprawę, że mogłem się lepiej zachować, wymazałem tamten mecz z pamięci i liczę, że teraz będzie lepiej - mówi były gracz Lechii. W kolejnym spotkaniu przeciwko Sandecji Nowy Sącz nie zagrał, bo kilka dni przed nim naciągnął na treningu mięsień czworogłowy. W niedzielę jednak powinien znaleźć się w składzie, tym bardziej, że za kartki pauzuje Lasse Nielsen, a Nikola Vujadinović wciąż ma problemy z barkiem. Zostaje więc Emir Dilaver i właśnie Janicki. Pod względem sportowym swoje pięć miesięcy w Poznaniu Janicki określa sformułowaniem "mały niedosyt". - Zdążyłem się już przyzwyczaić do wszystkiego w tym mieście, zobaczyłem różnice między Poznaniem i Gdańskiem. Jak zobaczyłem klub od środka, jego profesjonalizm, to duża korzyść na stronę Poznania. A co do miasta i wolnego czasu - spędzam go z żoną, więc wszystko jest OK - zapewnia piłkarz. Problemem Lecha jest to, że przestał zaskakiwać swoich rywali w grze ofensywnej. Zaczyna się właśnie od środkowych obrońców, którzy przeważnie rozpoczynają ataki pozycyjne, do których "Kolejorz" coraz częściej jest zmuszany. - Mieliśmy kłopoty z tym, np. przeciwko Sandecji, gdy rywale stanęli na swojej połowie. Efekty będą wtedy, gdy jako obrońcy będziemy grać szybciej, przerzucać piłkę, a rywale nie zdążą się przesunąć. Bo inaczej to możemy tak grać do usr... śmierci - ocenia Janicki. - To nie jest tak, że zawodzi formacja ofensywna, a obrona robi swoje. To my zaczynamy akcje i od nas zależy, jak zagramy piłkę. Też staramy się tworzyć akcje i na to zwraca nam uwagę trener - dodaje. W niedzielę Lech zagra z Wisłą Płock, z którą w pierwszej rundzie przegrał na wyjeździe 0-1. - W tej naszej lidze każdy może przegrać z każdym. Ciężko mi mówić, czy mają kryzys dlatego, że przegrali trzy razy z rzędu, bo nie jestem w środku tamtego zespołu i nie interesuję się tym. Musimy uważać na ich ofensywnych piłkarzy, kilku jest ciekawych - zapewnia obrońca Lecha. Wiceprezes Lecha Piotr Rutkowski powiedział kilkanaście dni temu, że pod koniec roku w klubie dojdzie do analizy występów drużyny i jeśli wewnątrz drużyny zostaną wskazane jednostki, którym nie zależy na walce o mistrzostwo Polski, klub się ich pozbędzie. - Nam pozostaje tylko pokazać na boisku, że słowa prezesa nie powinny się zrealizować. Musimy udowodnić, każdy z nas musi, że zasługuje na to, by walczyć o mistrzostwo kraju i większych zmian nie będzie - twierdzi piłkarz. Na jego pozycji rywalizacja od stycznia będzie jeszcze większa, bo kadrę drużyny wzmocni Norweg Thomas Rogne, ostatnio występujący w IFK Goeteborg. O dwa miejsca w drużynie walczyć będzie więc pięciu środkowych obrońców. Chyba, że prezes Rutkowski z trenerem Bjelicą znajdą jakąś słabszą jednostkę... Andrzej Grupa Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy Ranking Ekstraklasy - sprawdź!