W czterech dotychczasowych spotkaniach Lech zdobył zaledwie jeden punkt, strzelił jedną bramkę, a stracił aż osiem. We wtorek dał jednak sygnał, że może być lepiej - pokonał bowiem w Pucharze Polski Podbeskidzie Bielsko-Biała aż 3-0. Spora w tym zasługa Szymona Pawłowskiego i Darko Jevticia, którzy wrócili do gry po kontuzjach. To zresztą rywale Majewskiego do miejsca w składzie. - Dla nas to tylko plus, bo ja jestem jednym z elementów całej układanki. Jeśli trener będzie mnie widział w składzie, to zagram z Cracovią, a jak nie, to się nie obrażę i nie rozpłaczę. Ucieszę się, jeśli wystąpię w jakimkolwiek wymiarze. To nie tenis ziemny czy stołowy, że gra się jeden na jednego, tu ważny jest zespół. Jeśli trener zobaczy, że Szymek czy Darko mogą już w tej chwili dać więcej, to na dłuższą metę pomaga to całej drużynie. Mam zdrowe podejście do takich sytuacji, nie obawiam się ich - mówi Majewski. Piłkarz Lecha nie chce jednak mówić, że w Bielsku-Białej doszło do przełomu. Jego zdaniem o takiej sytuacji będzie można mówić w przypadku zwycięstwa nad Cracovią. - Z Podbeskidziem strzeliliśmy trzy bramki, nie straciliśmy żadnej, jesteśmy w następnej rundzie. Dokładnie o to nam chodziło. Mam nadzieję, że teraz nastąpi drugie podejście do sezonu, już w lidze. Zaczęliśmy przecież nieźle, od Superpucharu, a później przyszły słabsze spotkania. Graliśmy może nie najgorzej, ale nie mamy punktów - uważa Majewski. Teraz Lech spotka się z Cracovią, która zajmuje co prawda czwarte miejsce, ale na wyjazdach zdobyła tylko jeden punkt. - Każdy przeciwnik jest teraz ciężki. Potrzebujemy zwycięstw, nie załamujemy się, widzę jakie jest zaangażowanie podczas treningów. Cracovia to ciekawy zespół, próbuje grać kombinacyjnie, ma kreatywnych graczy, mi takie zespoły leżą. Oni przegrali swój mecz w Pucharze Polski, my wygraliśmy, więc w tym tygodniu mamy lepsze samopoczucie i postaramy się to pokazać. Wszystko jest w naszych nogach i przede wszystkim głowach - opowiada gracz "Kolejorza". Majewski jest rzucany po różnych pozycjach - Urban wystawiał go już w środku pola, ale także na bokach pomocy. W meczu z Cracovią prawdopodobnie zastąpi zawieszonego za czerwoną kartkę Abdula Tetteha w roli tzw. ósemki. - Ja z tym nie mam problemów, czy gram na lewej pomocy, jako "dziesiątka" bądź "ósemka". Jeśli trener widzi mnie jako "ósemkę", to znaczy że dałem mu ku temu sygnał podczas treningów. Jeśli to "dziesiątka", to widocznie ma taką potrzebę meczową. Umiem się dostosować - zapewnia Majewski. - Jak wyjeżdżałem do Anglii, to mówiono: minie rok i wróci, będzie koniec. A ja to lubię, bo zawsze robię odwrotnie. Jeśli trener powtarza, że muszę się dostosować do warunków polskiej ligi, to dla mnie oznacza to: "masz dużo do zrobienia, czeka cię praca". To nie jest tak, że przyszedł człowiek z zagranicznej ligi i ktoś mu od razu da miejsce. Mogę co najwyżej starać się jak najszybciej udowodnić trenerowi, że się myli. Działa to na mnie jak płachta na byka, bo zawsze robię wszystko tak, aby było po mojej myśli. Mnie to po prostu motywuje - kończy Majewski. Początek spotkania Lecha z Cracovią - o godz. 20.30. Andrzej Grupa Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy