Tak było jesienią 2012 roku w Poznaniu, tak było w poprzedniej rundzie w Białymstoku. Po golach Daniego Quintany oraz Dawida Plizgi "Jaga" pokonała Lecha, choć przez większą część meczu się broniła. - Mecz ligowe bywają przewrotne. Teraz też pewnie będą mocno stali z tyłu, a że mają szybkich i kreatywnych piłkarzy z przodu, to będą próbowali coś ugrać z kontrataku. Najlepiej się jednak skoncentrować na swoim zespole. Jeśli zagramy dobrze, to niezależnie od tego, co oni zrobią i tak wygramy - ocenia Trałka. W maju zeszłego roku lechici przegrali kluczowy mecz w walce o mistrzostwo Polski z Legią Warszawa 0-1, a kilka dni później sensacyjnie ulegli przy Bułgarskiej Podbeskidziu Bielsko-Biała. Teraz też okazali się słabsi o jednego gola od Legii, ale pomocnik Lecha nie spodziewa się powtórki. - Wtedy mieliśmy za sobą serię zwycięstw, moment był inny, bo mecz decydował o mistrzostwie. Teraz pozostało jeszcze dziewięć spotkań. Przewaga Legii zwiększyła się do 10 punktów, ale patrzenie na nich nic nie da. Skupmy się na sobie - powtarza Trałka. Jego zdaniem decydujący gol dla Legii autorstwa Miroslava Radovicia padł po faulu na Marcinie Kamińskim. - Był ewidentny. A że pan Przesmycki nie widział tam faulu? To jego sprawa, mnie to nie obchodzi. Może jesteśmy tak mocni, że się nie przewracamy - komentował piłkarz Lecha. Trałka nawiązał do wypowiedzi szefa polskich arbitrów Zbigniewa Przesmyckiego, którego zdaniem przewinienia nie było. Problemem Lecha jest to, że zaledwie jedno spotkanie w tej rundzie zagrał bez straty gola, choć ma na koncie cztery domowe zwycięstwa. - Dlaczego tracimy te bramki? Jakby odpowiedź była taka prosta... Staramy się to zmienić, dużo rozmawiamy, ale co mecz popełniamy szereg błędów. Mam nadzieję, że to się zmieni. Kilku piłkarzy Lecha w ramach swoich klubowych obowiązków malowało w czwartek... pisanki z dziećmi z drugich i trzecich klas jednej ze szkół podstawowych. Na murawie Inea Stadionu rozłożono koce, na których w słońcu siedzieli mali kibice z piłkarzami. Łukasz Trałka, Hubert Wołąkiewicz czy Szymon Pawłowski przygotowywali tosty z dżemem, później malowali pisanki. - Mnie takie coś nie dekoncentruje. Przed meczem będzie jeszcze czas pomyśleć o rywalizacji, a tak przynajmniej dzieci miały frajdę, my także. Może takie działanie przygarną tych małych kibiców na stadion - mówi Trałka. Początek meczu Lech - Jagiellonia w sobotę o godz. 20.30. Autor: Andrzej Grupa