<a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/wisla-krakow-lech-poznan,3593">Zapraszamy na relację na żywo z meczu Wisła - Lech</a> Ślusarski w poprzednim sezonie nie zdobył w lidze ani jednego gola. Ten rok jest jednak dla niego dużo lepszy. W maju został ojcem bliźniaków, a w lipcu rozpoczął strzelanie bramek. W Lidze Europejskiej zdobył ważnego gola w Tałdykorganie, później pokonał w lidze bramkarzy Ruchu Chorzów, GKS Bełchatów, Pogoni Szczecin i Piasta Gliwice. Tych goli mógł zdobyć i dwa razy więcej, ale w klubie na formę Ślusarskiego nikt nie narzekał. W ostatnim pojedynku z Jagiellonią Białystok doznał jednak kontuzji i jeszcze przed przerwą opuścił boisko. Uraz pięty okazał się na tyle poważny, że "Ślusarza" zabrakło dzisiaj w samolocie do Krakowa. Lech nie ma w tej chwili tak klasowego napastnika jak w poprzednich sezonach, gdy klub z Bułgarskiej reprezentowali Hernan Rengifo, Robert Lewandowski czy Artjom Rudniew. Nie ma też nawet doświadczonego zmiennika dla Ślusarskiego. Kogo w jego miejsce może wystawić trener Rumak? Jako wysunięty napastnik do Polski został ściągnięty Vojo Ubiparip - na tej pozycji grał w lidze serbskiej i zdobywał nawet sporo bramek. W naszej lidze nie potwierdza jednak swoich atutów. W Lechu jest wystawiany na skrzydle, bo zdaniem trenera lepiej gra wtedy, gdy jest ustawiony przodem do bramki. - Przy naszym stylu gry wysunięty napastnik często ustawiony jest tyłem, a to nie jest najlepsza pozycja dla Voja. Czasem jednak, gdy to rywal atakuje a my możemy szukać kontrataków, może grać też na dziesiątce - opowiada Rumak. W ofensywie nie pomoże drużynie także Gergo Lovrencics, który podczas czwartkowego treningu doznał urazu kolana. W Krakowie w ataku Lecha wyjdzie zapewne Bartosz Bereszyński, 20-letni syn Przemysława, kiedyś trzykrotnego mistrza Polski z "Kolejorzem". Na doświadczenie młodego gracza w ekstraklasie składa się zaledwie osiem występów, często kilkuminutowych. Tylko raz wystąpił od pierwszej minuty, w przegranym 0-2 spotkaniu z Lechią Gdańsk. W poprzednim sezonie Bereszyński był wypożyczony do pierwszoligowej Warty Poznań, latem wszystko wskazywało na to, że Lech znów odda go na rok do innego klubu. Działacze "Kolejorza" nie zdołali jednak wzmocnić ataku klasowym piłkarzem, a na dodatek 20-latek błysnął w kilku sparingach. - Na pewno dobra gra w sparingach mi pomogła. Rozmawiałem z trenerem o mojej przyszłości, uznaliśmy, że Lech to dobra opcja dla mnie. To mój ulubiony klub, od dziecka marzyłem by tu grać - zapewnia Bereszyński. I dodaje: - Wisła to mocny klub, zawsze mecze z nią są szlagierami. Stać nas jednak na zdobycie trzech punktów, a ja jestem gotowy do gry. Każdy z nas czeka na ten piątkowy mecz, by zrehabilitować się za porażkę z Jagiellonią i zmazać plamę przed kibicami. Trener Mariusz Rumak przyznaje, że w jego drużynie brakuje lidera z prawdziwego zdarzenia - takiego, który w trudnych momentach potrafiłby przesądzić o losach meczu. - Legia ma takiego piłkarza, to Danijel Ljuboja. My takiego piłkarza szukamy, być może jest ktoś taki w szatni się wkrótce wyłoni. Widzę nawet kandydatów - przyznaje trener Lecha. Nie podaje żadnych nazwisk, bo jego zdaniem lider wyłania się sam, spontanicznie, a nie przez wskazanie palcem. Być może przez brak takiego piłkarza Lech nie potrafi odwrócić losów meczu, gdy sam straci gola jako pierwszy. To było mankamentem za czasów Jose Mari Bakero, jest i teraz, gdy szkoleniowcem jest Rumak. Tylko dwukrotnie Lech zdołał doprowadzić do remisu, gdy stracił gola na 0-1 (z 0-2 do 2-2 z Koroną Kielce i z 0-1 na 1-1 przeciwko Chazarowi Lenkoran). - Blisko takich przełomów w ostatnim czasie jest Manuel Arboleda, który znów staje się groźny przy stałych fragmentach - twierdzi Rumak. - Nie szukam lidera na siłę, nie robię tego przez system skautingowy. Chcę mieć zawodników, którzy będą pełnili odpowiedzialne role organizacji gry i się do tego nadają pod względem mentalnym. Nie muszę mieć na siłę lidera w zespole. W latach 90. SC Freiburg grał w Bundeslidze znakomicie, strzelał po pięć goli Bayernowi. Ich trener nie chciał żadnej gwiazdy, bo miał równy, zgrany zespół i nie chciał zawodnika, który by przyćmił resztę. Nic więc na siłę - kończy Rumak. Mecz Wisły Kraków z Lechem Poznań rozpocznie się w piątek o godz. 20.45. Autor: Andrzej Grupa