Zobacz szczegóły z el. do Ligi Mistrzów! Rok temu, pod względem sportowym Legia była gotowa na Champions League. Zawiodła jednak pod względem organizacyjnym, nie była w stanie porachować kartek i obróciła wniwecz fakt, że jej przewaga nad Celtikiem Glasgow była znacznie większa niż NK Mariboru, który ostatecznie cieszył się z awansu do elitarnego grona. Przy okazji warto się pokusić o dygresję. U nas Ligę Mistrzów rysuje się jak ziemię obiecaną, po osiągnięciu której Lech, bądź Legia ma zdystansować na lata krajową konkurencję i rok rocznie grać w LM. Co się stało z Mariborem, który obłowił się na Champions League (10,1 mln euro)? Ostatnio odpadł z Astaną w walce o III rundę eliminacji do Ligi Mistrzów. Wróćmy jednak do meritum, czyli katastrofalnego występu Lecha z FC Basel, który jest w fazie przebudowy, a do Poznania przyjechał bez czterech filarów (m. in. bez słynnego z Realu Madryt Waltera Samuela). Głównie chodzi o to, że podopieczni Macieja Skorży tracili bramki, które można określić mianem "sabotaż"! Pierwsza, po rzucie rożnym, gdy piłka odbija się kozłem na piątym-szóstym metrze i nikt nie raczy jej wybić, a kolega Marcin Kamiński startuje do niej za mało zdecydowanie. W takich sytuacjach idzie się jak w ogień po ratunek będącego tam własnego dziecka! Drugi gol: leniwa wrzutka w pole karne, kolega Barry Douglas piłkę zmierzającą na prawą nogę próbuje wybić lewą. Kończy się tak, że Marc Janko z bliska pakuje piłkę do siatki. Ogólnie to się w głowie nie mieści, jak mistrz Polski, grający w dziesiątkę, może nie zabezpieczać własnego pola karnego? Trzeci gol to także wrzutka z pominięciem drugiej linii i Davide Calla wychodzi niemal sam na sam, by podwyższyć na 3-1. Skutki są takie, że "Kolejorz" może się skoncentrować już na Ekstraklasie i IV rundzie eliminacji Ligi Europejskiej, która zostanie rozegrana dopiero 20 sierpnia. Z całej stawki tylko dwa kluby dostały taki łomot u siebie w walce o LM, że chcąc odwrócić losy, musiałyby wygrać na wyjeździe 3-0. Tym drugim - obok Lecha - są Young Boys Berno, którzy polegli u siebie 1-3 z AS Monaco. Taktycznie i charakterologicznie mistrz Polski powinien wyglądać o niebo lepiej w najważniejszej batalii tej części sezonu. Tymczasem brakowało mu twardości i mądrego ustawienia. I nie wszystko da się zganić na różnice w potencjałach finansowych, a co za tym idzie, sportowych obu klubów. Np. Sparta Praga pojechała do milionerów z CSKA Moskwa i uzyskała tam cenne 2-2. Dzięki dobrej taktyce i przygotowaniu fizycznemu zniwelowała różnice w wyszkoleniu technicznym. W perspektywie rewanżu jest faworytem, a nie skazańcem jak Lech Poznań.