Wystarczył jeden post zamieszczony na Twitterze, by w przestrzeni wirtualnej swoim życiem zaczęła żyć plotka, że Lech próbuje storpedować niedzielny mecz z Legią przy Łazienkowskiej. Autorem wpisu, który okazał się zarzewiem "afery", był członek zarządu stołecznego klubu - Jarosław Jankowski. "Czytając irracjonalne wypowiedzi K. Pawlaczyka (oficjalnie szef sztabu medycznego Lecha Poznań) odnoszę wrażenie, że jedynym ich celem jest doprowadzenie do tego, żeby mecz w niedzielę po prostu się nie odbył" - to pełna treść tweeta Jankowskiego. Działacz odnosił się w ten sposób do wywiadu, jakiego Krzysztof Pawlaczyk - członek komisji medycznej PZPN - udzielił serwisowi sport.pl. Komentował w nim sytuację z meczu poprzedniej kolejki, w którym dwaj zawodnicy warszawskiego zespołu, Igor Lewczuk i Tomasz Pekhart, wzięli udział mimo objawów mogących sugerować zakażenie koronawirusem. Szefowie mistrza Polski próbowali później bagatelizować incydent. "Nie widzę w wyjaśnieniach Legii nic logicznego. One są bardzo niejasne i niezgodne z fizjologią. Z mojego punktu widzenia to kpina. Na takich krętactwach polska piłka daleko nie zajedzie i obawiam się, że Legia także" - mówił bez ogródek Pawlaczyk.