Lech przegrał w Szczecinie 1-5, a wszystkie bramki dla Pogoni strzelił jeden zawodnik - Marcin Robak. - Jak już straciliśmy tę piątą bramkę, to pomyślałem, że tego dnia spotkał nas cały możliwy pech. Mam nadzieję, że w tych pozostałych 14 meczach nie zdarzy się nic złego - twierdzi Mariusz Rumak. - Zobaczymy jeszcze raz to spotkanie, na pewno padnie kilka cierpkich słów, bo musi paść. Pokażę, co było źle. Na pewno nie jesteśmy źle przygotowani do rundy, bo w drugiej połowie zespół potrafił przyspieszyć. Zawiodły jednak przygotowania do tego konkretnego meczu. Nasza odprawa tak naprawdę skupiała się na dwóch osobach: Robaku i Akahoshim, im poświęciliśmy dużo czasu. Jedno to wiedzieć o czymś, a drugie - wykonać zadanie. To nie jest tak, że Hubert popełnił wszystkie błędy. One zaczynały się w formacji ofensywnej, a kończyły na ostatnim obrońcy i bramkarzu. Wtedy są najbardziej widoczne. Zawiedliśmy wszyscy, zaczynając ode mnie i w sobotę musimy przemówić na boisku - dodaje. Przed rozmową z piłkarzami Rumak musiał jednak tłumaczyć się z fatalnej postawy zespołu szefom klubu. A także z pewnych decyzji taktycznych, które miały wpływ na postawę "Kolejorza". Napastnikiem po raz drugi z rzędu był w wyjściowym składzie Kasper Hamalainen, choć zdecydowanie lepiej idzie mu w roli ofensywnego pomocnika. - Podjąłem taką decyzję na podstawie gier kontrolnych. Tymczasem nasza gra w ataku w pierwszej połowie meczu ze Śląskiem wyglądała tak sobie, a jak wszedł Teodorczyk było lepiej. Podobnie w Szczecinie - pojawił się Kownacki i było lepiej. Trzeba weryfikować pewne założenia, nie ma ludzi nieomylnych. Czy to byłby Robak, Teodorczyk czy Kownacki, potrzebuję napastnika, bo jednak Kasper inaczej wygląda jak gra pod takim piłkarzem - analizuje Rumak. Tuż przed sezonem prezes Lecha Karol Klimczak powiedział, że Lech ma prawdopodobnie najsilniejszy skład w Polsce. Rumak czuł się zakłopotany, gdy miał powiedzieć, czy się z tym zgadza. - Nie chciałbym polemizować z tym stwierdzeniem, ale "prawdopodobnie" jest fajnym słowem, bo można to później zweryfikować - przyznaje. Lech zagrał w Szczecinie bardzo wysoko - po stracie piłki na połowie Pogoni nadziewał się na kontrataki, po których zresztą padały bramki. Z atakowania pressingiem trener wicemistrza Polski nie zamierza jednak rezygnować. - Nie będzie weryfikacji taktyki. Przy takiej grze trzeba wiedzieć, co zrobić by nas nie skontrowano. Dziś takie zajęcia mieliśmy. Nie spodziewam się, by w sobotę Piast Gliwice chciał grać wysoko i nas zdominować. Musimy poprawić te elementy, które w Szczecinie kompletnie zawiodły. Szkoleniowiec z Poznania na pewno nie będzie pierwszym zwolnionym trenerem w tym roku, choć na niego wskazywał w "Przeglądzie Sportowym" prezes Legii Bogusław Leśnodorski. W niedzielę pracę w Śląsku Wrocław stracił Stanislav Levy. Rumak nie czuje satysfakcji z tego, że Leśnodorski nie miał racji. - Żadnej satysfakcji z porażki innych, a zwolnienie trenera to porażka. Żal mi trenera Levy’ego, bo to bardzo sympatyczny człowiek. Życzę mu powodzenia - zakończył Mariusz Rumak. <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa-2013-2014,cid,3" target="_blank">Zobacz terminarz T-Mobile Ekstraklasy</a> Andrzej Grupa