Spotkanie wicemistrza Polski ze zdobywcą krajowego pucharu powinno być ozdobą kolejki. Nie jest jednak, bo w tym sezonie obie drużyny spisują się grubo poniżej oczekiwań. W czterech poprzednich meczach Lech zdobył tylko dwa gole, a żadnego z tych spotkań nie wygrał. Bilans Zawiszy jest jeszcze gorszy, bo podopieczni Mariusza Rumaka przegrali aż siedem razy z rzędu. Dla Lecha sukcesem będzie tylko zwycięstwo, Zawisza powinien cieszyć się nawet z remisu. Smaczku tej rywalizacji dodaje fakt, że szkoleniowiec Zawiszy Mariusz Rumak do niedawna prowadził Lecha, a opiekun poznaniaków Maciej Skorża miał przejąć w lipcu bydgoszczan. - Trener Rumak wie, jakimi jesteśmy piłkarzami i co potrafimy, ale i my wiemy, jaką on ma taktykę. Sami musimy poprawić nasza grę i to jest teraz najważniejsze - mówi napastnik Lecha Vojo Ubiparip. Oba zespoły po raz kolejny muszą grać dość mocno osłabione. W Lechu zabraknie bocznych obrońców (Kebby Ceesaya i Luisa Henriqueza), środkowych pomocników (Kaspra Haemaelaeinena i Karola Linettego) oraz napastnika (Dawida Kownackiego), a w Zawiszy: bramkarza (Wojciecha Kaczmarka), stopera (Łukasza Nawotczyńskiego), środkowych pomocników (Herolda Goulona i Michała Masłowskiego) i napastnika (Rafaela Porcellisa). Straty są więc porównywalne i równie bolesne, bo Haemaelaeinen i Masłowski to główni konstruktorzy akcji zespołów. Fin teoretycznie mógłby znaleźć się w kadrze meczowej, ale z uwagi na czekające Lecha w najbliższych dniach potyczki z Wisłą Kraków i Legią Warszawa raczej zostanie oszczędzony. To zaś oznacza, że Skorża musi szukać innego rozwiązania na pozycji ofensywnego napastnika. W sparingu z Wartą Międzychód rolę tę powierzył Darko Jevticiowi - Szwajcar kilka razy znakomicie zagrywał piłki do kolegów. Nic dziwnego, na tej pozycji gra w młodzieżowej reprezentacji swojego kraju. Jeśli w sobotę zostanie przesunięty do przodu, to za jego plecami będą biegali Łukasz Trałka i Szymon Drewniak. Ten ostatni dostanie pierwszą szansę od momentu powrotu z wypożyczenia z Zabrza. Docelowo Skorża chciałby w niektórych meczach próbować wariantu z dwójką ofensywnych pomocników (Haemaelaeinen i Jevtić) oraz tylko jednym zabezpieczającym tyły (Trałka lub Linetty). Niewiadomą jest też obsadzenie pozycji napastnika - Skorża znów może zaufać Zaurowi Sadajewowi lub postawić na Ubiparipa. Zawisza w ataku prezentuje się dość poprawnie, ale wielkie kłopoty ma w defensywie. Tyle że w linii obronnej zmian w składzie raczej nie będzie. - Ponad miesiąc temu byłem jeszcze w szatni Lecha i wiem, jak ten zespół wygląda i jaką ma wartość. Jesteśmy przygotowani do tego pojedynku, ale być przygotowanym, a wykonać zadanie, to dwie różne rzeczy. Od strony sportowej to dla mnie normalny mecz, choć muszę przyznać, że nigdy jeszcze nie grałem przeciwko Lechowi - twierdzi Rumak. Największą zmianą po jego przyjściu do Zawiszy było przesunięcie Jakuba Wójcickiego na pozycję defensywnego pomocnika. Debiut był średnio udany, Zawisza stracił cztery gole, a autorem jednego z nich był... Wójcicki. - Jeśli chodzi o tego samobójczego gola, to pretensje mogę mieć tylko do siebie. Były jednak momenty, gdy jako zespół wyglądaliśmy dobrze, a przez 30 minut potrafiliśmy kontrolować sytuację w starciu z liderem - stwierdził Wójcicki. To, czego można się spodziewać, to spora ilość bramek - w meczach Lecha z Zawiszą pada ich zwykle sporo. W trzech meczach poprzedniego sezonu bramkarze wyciągali piłkę z siatki aż 12 razy. Początek sobotniego pojedynku na stadionie przy ul. Bułgarskiej - o godz. 20.30. Zobacz terminarz T-Mobile Ekstraklasy Andrzej Grupa