Zobacz galerię z meczu Widzew - Lech 1-1! Widzew w tym spotkaniu zaatakował od pierwszej minuty, stworzył sobie dwie niezłe okazje strzeleckie. Co się z wami działo na początku meczu? - Niestety, gospodarze trochę nas zaskoczyli. Staraliśmy się oddalić zagrożenie pod naszą bramką, ale popełnialiśmy błędy w defensywie. Wówczas nie skończyło się to jeszcze golem, który ostatecznie padł w drugiej połowie. To była niefortunna bramka, o którą mamy do siebie pretensje. Skarciliście Widzew po bardzo ładnej akcji i precyzyjnym strzale Artjomsa Rudnevsa. - I od tej pory powinniśmy kontrolować przebieg wydarzeń na boisku. Wydawało nam się, że mamy wszystko pod kontrolą, ale straciliśmy głupią bramkę. Utrata goli w bardzo prosty sposób jest w ostatnim czasie naszą bolączką. W spotkaniu z Widzewem się to potwierdziło. Musimy się bardziej skoncentrować, bo tak dalej być nie może! W drugiej połowie momentami oglądaliśmy Lecha grającego z kontry, zmieniającego pozycje, czyli to, do czego przyzwyczailiście kibiców w poprzednim sezonie. - Ale był to też Lech z kilku spotkań wstecz. Taki, który traci bramki, których tracić nie powinien. To, co pokazaliśmy w drugiej połowie, nas cieszy, choć jest dalekie od oczekiwań. Głupio tracone gole nas dyskwalifikują. Ostatnio odpadliśmy z walki o Ligę Mistrzów, a teraz straciliśmy punkty w lidze. Wciąż jest w panu cierń środowej porażki. - Tak, zdecydowanie. Będzie to na was ciążyło w kolejnych spotkaniach? - Myślę, że nie. Powoli już zapominamy o tym przykrym spotkaniu z Ligą Mistrzów. Rozmawiał Piotr Tomasik