Chodzi o 50-letnią lokomotywę typu TY51-183, która we wrześniu miałaby stanąć przed Inea Stadionem. Byłaby to dla niej stacja docelowa, a dla klubu z Bułgarskiej - symbol, z którym kibice mogliby się utożsamiać. To projekt klubu, jego sponsora, czyli marki Lech Pils, a także stowarzyszenia kibiców (SKLP). - Zapowiadaliśmy, że będziemy się aktywizować z kibicami. Planujemy postawić tę lokomotywę przed stadionem, bo ona jest symbolem klubu, który nawiązuje do jego historii i utożsamia wartości, takie jak: wytrwałość, dążenie do celu, konsekwencję i wiarę - mówi dyrektor marki Lech Pils Karolina Kulinek-Łatka. Lech wystąpił już do Fundacji Grupy PKP o przekazanie lokomotywy, zaś jej transport z Wolsztyna do Poznania oraz po samym mieście, a także renowację w zakładach Hipolita Cegielskiego sfinansuje Lech Pils. - Były już głosy, że zbudowana została na Żeraniu, a to nieprawda. Wyprodukowano ją w 1956 w Poznaniu w HCP, jest stąd i kiedyś woziła poznaniaków nad morze - śmieje się Karol Klimczak, prezes Lecha Poznań. - Ta lokomotywa jest bardzo dobrym pomysłem z punktu widzenia klubu i oznacza, że klub jest ponadczasowy - dodaje. Według wstępnych planów nowy symbol miałby stanąć przed stadionem już na początku września - wiele zależy tu od tempa renowacji lokomotywy oraz uzyskania pozwoleń. Nie wiadomo jednak, w którym miejscu zostanie postawiona. - Są trzy miejsca jej dedykowane, muszą one być dobrze eksponowane i widoczne. Dwa z nich są od strony ul. Bułgarskiej, a jedno od Ptasiej. Trwają w tej sprawie uzgodnienia, liczymy na pomoc Urzędu Miasta, bo to jednak ponad 130 ton. Potrzebne są uzgodnienia z Miejską Pracownią Urbanistyczną oraz z gestorami sieci, gdyż w tej okolicy są usytuowane sieci gazowe i elektryczne - opowiada Klimczak. Lech nie chce malować lokomotywy w klubowe barwy - ma pozostać czarna, bez elementów sponsorskich. Być może znajdzie się na niej herb klubu, ale też nie będzie przesadnie eksponowany. - Będzie klasyczna, czarna - zapowiada Klimczak. Kibice Lecha Poznań już zapowiadali akcję z lokomotywą poprzez... swoją oprawę w meczu z Lechią Gdańsk. Wtedy pod koniec spotkania zaprezentowali wielką sektorówkę z lokomotywą oraz napisem "Od miasta do miasta. Po mistrzostwo i basta!". - Nie mam w rodzinie kolejarza, pierwszy mecz Lecha obejrzałem na Stadionie 22 Lipca (obecny Stadion im. Edmunda Szyca, grały tam Warta i Lech - red.), ale kolejne już na Dębcu. Obok niego zawsze bardzo blisko przejeżdżały pociągi, nawet takie lokomotywy jak ta. Był wówczas specyficzny gwizd. Jestem wdzięczny klubowi i sponsorowi za pomoc kibicom, bo sami, znając ogrom tego projektu, nie dalibyśmy rady go zrealizować. Oglądaliśmy parowozy w Wolsztynie, wiemy, który chcemy i razem pragniemy doprowadzić go pod stadion - zapewnia prezes SKLP Radosław Majchrzak. - Jako kibice mamy jeszcze parę projektów, które chcielibyśmy wdrożyć, a lokomotywa jest pierwszym z nich. Może już w Lidze Mistrzów uda nam się je zrealizować? - zastanawia się były prezes Lecha Poznań. Lech prawie od początku swojego istnienia był związany z koleją, która przez lata go finansowała. Stąd też skrót KKS oznaczał Kolejowy Klub Sportowy, a do dziś na Lecha woła się "Kolejorz". Andrzej Grupa