W poprzednich trzech sezonach Lech żegnał się z Ligą Europejską już w trzeciej rundzie eliminacji po porażkach z coraz gorszymi zespołami: najpierw AIK Solna, później Żalgirisem Wilno, a ostatnio - islandzkim Stjarnanem Gardabaer. Teraz "Kolejorz" prowadzony przez Macieja Skorżę prezentuje się znacznie lepiej niż wówczas, gdy w kolejnych lipcach prowadził go Mariusz Rumak. Nie zmienia to jednak faktu, że wielu piłkarzy z kadry mistrza Polski pamięta kompromitacje z lat 2012-14. - Odcinamy się od tamtych spotkań, są za nami. Nie możemy popełnić już tak głupich błędów. Wiemy, co trzeba poprawić, ale można gadać o wielu rzeczach, a później i tak trzeba je wykonać na boisku - przyznaje stoper Lecha Marcin Kamiński. W ekipie z Poznania trudno znaleźć gracza, który wychodziłby poza drugą rundę kwalifikacji i dwumecz z FK Sarajewo. Wszyscy po kolei skupiają się na rywalizacji z Bośniakami i nie myślą o tym, co będzie dalej. Jedynie Karol Linetty, zapytany dlaczego po 19 latach przerwy to właśnie Lechowi uda się sztuka awansu do fazy grupowej, odpowiada: "Bo wszyscy z nas w to wierzą". Nic jednak ponad te słowa z jego ust się nie wydostało. Z kolei kapitan drużyny Łukasz Trałka przyznał, że taka gra jak przeciwko Legii powinna dać awans (- Jestem spokojny, że wtedy ich przejdziemy), po czym zaczął tonować optymizm. - To będzie jednak inny mecz, inna otoczka, inni kibice. Jeszcze chwila radości i zaczynam się przygotowywać do tego spotkania. Superpuchar nas podbuduje, ale absolutnie nie możemy już żyć tą Legią, zamykamy rozdział. Linetty przyznaje, że czuje się dobrze przygotowany do sezonu. - Mam siły by grać dwa razy w tygodniu. Andrzej Kasprzak i Paolo Terzotti naprawdę dobrze nas przygotowali. Zwycięstwo z Legią dodaje pewności, ale nie możemy już myśleć, że skoro pokonaliśmy Legię, to wygramy i w Bośni. To może nas zgubić. Do każdego rywala trzeba zachować szacunek. A Legia? Cały zespół zapracował na to zwycięstwo, ale szkoda straconej bramki, bo 3-0 dużo ładniej wygląda - mówi Linetty. - Jesteśmy teraz dużo silniejsi mentalnie, widać już było, że gramy na dobrym poziomie. To nie był jednak nasz najlepszy mecz, wciąż możemy wiele poprawić - ocenia z kolei Marcin Kamiński. Stoper Lecha jest zdania, że mistrz Polski wcale nie zagrał przeciwko Legii lepiej niż we wcześniejszych starciach: w marcu czy maju. - Po prostu my w tym spotkaniu byliśmy zdecydowanie lepsi od Legii, ale to Legia nie pokazywała tego co poprzednio - opowiada. W poprzednim sezonie Lech miewał już doskonałe spotkania, po których kilka dni później przechodził kryzys i grał słabo. - Było kilka takich przypadków, ale zebraliśmy doświadczenie z tamtego okresu i teraz trener dopilnuje, by to się nie powtórzyło. Jesteśmy mocniejsi mentalnie, a na dodatek szybko zamknięta została kadra drużyny, jeszcze przed zgrupowaniem. Przyszli doświadczeni piłkarze, którzy sporo wnieśli i dali zespołowi - uważa pomocnik Szymon Pawłowski. Czy jednak owe przygotowanie mentalnie piłkarzy Lecha jest już na takim poziomie, by wystarczyło na awans do Ligi Mistrzów? - Na razie przygotowujemy się do pierwszego meczu w Sarajewie i nie wychodzimy dalej. Nie myślimy o tym, aby wejść do grupy, ale aby krok po kroku iść przed siebie - kończy Kamiński. Pierwszy mecz między Lechem i FK Sarajewo - już we wtorek o godz. 21 w stolicy Bośni. Andrzej Grupa