Po 35 kolejkach Lech Poznań jest liderem Ekstraklasy i ma punkt przewagi nad warszawską Legią. Teoretycznie może zdobyć tytuł mistrzowski w środę, jeśli zdoła wygrać w Zabrzu z Górnikiem, a Legia przegra swój mecz w Gdańsku z Lechią. Jeśli tak się nie stanie, wówczas o tytule zadecydują niedzielne spotkania: Lech podejmie Wisłę Kraków, a Legia - Górnika. Szansę, choć niewielką, na tytuł ma wciąż Jagiellonia Białystok, która najpierw zagra w Szczecinie, a później zmierzy się z Lechią. Dotychczasowe trzy spotkania "Kolejorza" w grupie mistrzowskiej obejrzało przy Bułgarskiej blisko 65,5 tys. osób, co daje średnią 21,8 tys. na mecz. Na pewno będzie ona wyższa po ostatnim meczu z Wisłą - do dziś rozeszło się ponad 30 tys. wejściówek. Klub z Poznania poinformował właśnie na Twitterze, że dziś prawdopodobnie skończą się bilety i tak się stało. Wątpliwe jednak, aby pobity został rekord sezonu z marca - wtedy spotkanie Lecha z Legią obejrzało na stadionie 41 545 kibiców, w tym blisko 2 tys. fanów gości. Zresztą w krajowych rozgrywkach tylko wizyty Legii powodowały dotąd frekwencję większą niż 40 tysięcy. Gdy pięć lat temu Lech zdobywał kosztem Wisły mistrzostwo Polski, na kończącym sezon spotkaniu z Zagłębiem Lubin było zaledwie 13,5 tys. widzów. Wtedy kończył się remont obiektu i jeszcze nieczynne były dwie boczne trybuny. Lech ułatwił swoim fanom zakup biletów - nie trzeba tego robić na stadionie, można je wydrukować w domu nawet bez posiadania karty kibica. Zainteresowanie tym rozwiązaniem było tak duże, że w poniedziałek oczekiwanie na zalogowanie się do systemu wynosiło kilkanaście minut. Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz Andrzej Grupa