Umiejętności piłkarzy obu ekip są porównywalne, a na niektórych pozycjach przewagę ma Bełchatów. W Lechu np. na próżno szukać rozgrywającego pokroju Łukasza Garguły, który nie jest w najwyższej formie. Najważniejsze jest jednak to, że GKS nie tworzy zespołu, tylko zlepek piłkarzy. "Kolejorz" przeciwnie - podrażniony po porażce z Wisłą na własnym terenie, szukał punktów na wyjeździe i już po raz drugi w tym sezonie wywiózł je (wcześniej była wygrana w Zabrzu). Ekipie z Poznania najwyraźniej posłużyło odsunięcie z pierwszej "jedenastki" Piotra Reissa, która ostatnio spowolniał. Bardzo dobrze wyglądała współpraca Quinterosa z Zającem, który wreszcie zaczyna hasać, jak jesienią. Ale to nie napastnicy, czy ofensywni pomocnicy spowodowali, że mecz zaczął się dobrze dla gości. Uczynił to bohater mundialu (strzelec dwóch goli w meczu Polska - Kostaryka) Bartosz Bosacki. "Bosy" po rzucie rożnym Hernana Rengifo i przedłużeniu głową Marcina Kikuta na dalszym słupku wygrał pojedynek powietrzny z obrońcą i z trzech metrów wpakował piłkę do siatki. Była ledwie 8. minuta i nic nie zapowiadało pogromu. Tym bardziej, że pół godziny później mogło i powinno być 1:1! Po błędzie Krzysztofa Kotorowskiego do pustej bramki nie trafił Maciej Dąbrowski. Zmarnowana "setka" srodze się zemściła na gospodarzach. Po następnej akcji było już 0:2. Zając pięknym prostopadłym podaniem obsłużył Rengifo, który przyczaił się między stoperami i w odpowiednim momencie (bez spalonego) wystartował do piłki. W sytuacji sam na sam "Renifer" uciekł na lewo Łukaszowi Sapeli, by z ostrego kąta ładnie kopnąć do pustej bramki. Jeśli po tym golu GKS mógł się jeszcze łudzić, że odrobi straty, to gol Dmitrija Injacia całkiem podciął skrzydła miejscowym. A kibice Lecha mieli powody do radości tym większe, że gol Serba pochodził z fabryki piłkarskich marzeń! Injać po wybiciu piłki przez Pietrasiaka wypalił z 25 m pod samą poprzeczkę. Sapela nie miał szans! "Szkoda, że to nie jest Polak" - musiał sobie pomyśleć siedzący na trybunach asystent Leo Beenhakkera Dariusz Dziekanowski. A Orest ma sporą łamigłówkę - jak tu odbudować zespół, który na wiosnę przegrał wszystkie pięć meczów. Mało tego, bełchatowianie jako jedyni w lidze nie strzelili jeszcze bramki! - Jesteśmy na dobrej drodze, żeby regularnie przywozić punkty z wyjazdów - powiedział Marcin Zając. PGE/GKS Bełchatów - Lech Poznań 0:3 (0:2) Gole: 0:1 Bosacki (8. z podania Kikuta), 0:2 Rengifo (39. z podania Zająca), 0:3 Injać (59. bez asysty). PGE GKS Bełchatów: Łukasz Sapela - Tomasz Jarzębowski, Dariusz Pietrasiak, Edward Cecot, Maciej Stolarczyk (46. Jacek Popek) - Tomasz Wróbel (63. Krzysztof Janus), Maciej Dąbrowski, Mariusz Ujek, Patryk Rachwał, Łukasz Garguła - Janusz Dziedzic (46. Carlos Costly). Lech Poznań: Krzysztof Kotorowski - Dawid Kucharski, Zlatko Tanevski, Bartosz Bosacki, Grzegorz Wojtkowiak - Marcin Kikut, Dimitrije Injac, Henry Quinteros, Tomasz Bandrowski (90. Jakub Wilk), Marcin Zając (89. Anderson Cueto) - Hernan Rengifo (84. Przemysław Pitry). Żółta kartka - PGE GKS Bełchatów: Patryk Rachwał, Edward Cecot. Sędzia: Paweł Gil (Lublin). Widzów 3 500.