Tomasik jest tym piłkarzem, który w ostatnim czasie zyskał w oczach trenera Adama Nawałki. Odkąd rok temu trafił do Lecha, po raz pierwszy rozegrał trzy kolejne spotkania w wyjściowym składzie. Zdaniem byłego selekcjonera jest obecnie lepszym graczem niż Wołodymyr Kostewycz, który gra w trzecioligowych rezerwach. Z Tomasikiem Lech wygrał 1-0 z Arką Gdynia, a później przegrał 2-3 z Miedzią Legnica i teraz 0-3 z Górnikiem. - Przegraliśmy istotny dla nas mecz i nie ma co chować głowy w piasek. Trzeba przyjąć to i pracować dalej - mówi Tomasik, który sam widzi główny problem swojego zespołu. Gdy Lech jako pierwszy traci bramkę, nie potrafi już się pozbierać. - Tym razem dobrze weszliśmy w spotkanie, stwarzaliśmy sytuacje, kreowaliśmy grę, ale piłka nie chciała wpaść do ich bramki. Coś się nie układa, bo po bramce ulatuje z nas powietrze i nie potrafimy odpowiedzieć na sytuację, która wytwarza się na boisku. Nie potrafię odpowiedzieć, dlaczego tak się dzieje, że nie możemy odwrócić losów meczu. Ewidentnie nam czegoś brakuje - analizuje obrońca "Kolejorza". W ofensywie Lech ma problem z konstruowaniem akcji w ataku pozycyjnym, w defensywie traci dość często "dziwne bramki". Tak było choćby z trafieniem Igora Angulo na 3-0 dla Górnika. - Dwie dziury były przy tej bramce, piłka poleciała pod nogą Vujadinovicia. mamy po prostu dużo pecha, choć w każdej sytuacji można się lepiej zachować. Z każdej strony coś w nas uderza i nie jesteśmy na to odporni - uważa zawodnik. Po meczu z Górnikiem piłkarze Lecha mieli w sobotę rano stawić się w klubie na zajęcia regeneracyjne, a później dostaną niecałe trzy dni wolnego. - Mamy na ten czas rozpisane treningi. Spokojnie nie będzie, bo każdy chciał się rozjechać do domu na te parę dni w dobrych humorach, a tak to trzeba będzie jakoś wszystko sobie poukładać w głowie. Nie wyobrażamy sobie kolejnego takiego meczu - twierdzi Tomasik. To kolejne spotkanie Lech rozegra w Kielcach z Koroną, z którą walczy o miejsce w ósemce. - Nie dramatyzujmy, nie zabraknie nas w grupie mistrzowskiej. Jestem przekonany, że się w niej znajdziemy i będziemy się bić o wysokie cele. Sytuacja jest jak jest, dostajemy teraz ciosy, ale musimy się podnieść - kończy Tomasik. Andrzej Grupa