Faworyt w tym spotkaniu wydawał się oczywisty - w Poznaniu nikt nie miał co do tego wątpliwości. Piłkarze Lecha chyba jednak za bardzo uwierzyli w to, że przedostatnie w Ekstraklasie Zagłębie odda kolejne spotkanie bez walki. Trener lubinian Orest Lenczyk przed meczem mówił, że sztab Zagłębia miał za zadanie sprawić, by piłkarze nie wsiedli już do autobusu z przegraną w głowach. To zadanie ludzie Lenczyka wykonali wzorowo. Zagłębie grało w Poznaniu bardzo konsekwentnie - broniło dość daleko od swojej bramki, nie zostawiało gospodarzom miejsca na swobodne rozgrywanie akcji. Gdy tylko lubinianie przejmowali piłkę, dalekim podaniem uruchamiali Arkadiusza Piecha, Davida Abwo lub Miłosza Przybeckiego. Pomocnicy i obrońcy "Kolejorza" zagrywali za to górne piłki w kierunku Łukasza Teodorczyka czy Kaspera Hamalainena. Z tego wynikały same straty. Zagłębie wygrało pierwszą połowę 1-0, po dość przypadkowym golu Bartosza Rymaniaka. Obrońca gości wyskoczył do piłki po rzucie rożnym przy bliższym słupku. Bramkarz Lecha Maciej Gostomski też się rzucił w tym kierunku, spóźniony Manuel Arboleda był za daleko od rywala. Piłka dziwnie odbiła się od Rymaniaka i wpadła do siatki. Choć ta bramka nie była szczególnej urody czy efektem przemyślanej akcji, to prowadzenie Zagłębia było jak najbardziej zasłużone. Wcześniej gości mieli trzy znakomite okazje, ale świetnie spisywał się Gostomski (obronił strzał Aleksandra Kwieka w 20. minucie i w sytuacji sam na sam z Abwo w 26. minucie) albo kiksował Piech (w 24. minucie). Lech mógł zdobyć gola jedynie po rzutach rożnych wykonywanych przez Barry'ego Douglasa oraz Gergo Lovrencsicsa. Do sytuacji strzeleckich dochodzili Marcin Kamiński (w 14. minucie) i Manuel Arboleda (w 43. minucie). Tym razem jednak bramkarz Zagłębia Michał Gliwa spisywał się bez zarzutu. Tego samego nie można powiedzieć o skrzydłowych "Kolejorza", którzy w poprzednich spotkaniach napędzali akcje drużyny. Po przerwie można się było spodziewać nawałnicy Lecha. Gospodarze uzyskali przewagę, ale sytuacji bramkowych stworzyć nie potrafili. Po części to wina boiska, na którym piłka często skakała i robiła co chciała. Gra po ziemi nie miała większego sensu. Dośrodkowania jednak też niewiele wnosiły - stoperzy Zagłębia radzili sobie z nimi znakomicie. Goście skupili się na obronie prowadzenia, rzadko wychodzili z piłką na połowę Lecha. Gdy rozpoczął się ostatni kwadrans, Lech znów pokazał pazur. Najpierw z linii pola karnego w poprzeczkę kopnął Rafał Murawski. W 83. minucie faul popełnił Abwo. Do wykonania rzutu wolnego przygotowali się Mateusz Możdżeń oraz Barry Douglas. Strzelił ten pierwszy - idealnie nad murem, Gliwa się nawet nie ruszył. Poznaniacy mieli około dziesięciu minut na wywalczenie dwóch kolejnych punktów. Trener Mariusz Rumak wymienił napastników (Ślusarski za Teodorczyka), ale drugiego gola to nie przyniosło. Po meczu powiedzieli: Orest Lenczyk (trener Zagłębia Lubin): Zawsze lubiłem przyjeżdżać do Poznania, bo mając 18 lat tutaj mieszkałem, a wtedy wszystko jest piękne. Cieszę się, że udało się pozbierać do kupy tę drużynę po bardzo nieudanym meczu z Piastem Gliwice. Ta ostatnia porażka także od strony kibiców dala nam się we znaki, a to co prezentowaliśmy na boisku, dodaje trochę optymizmu. Mecz do wygrania został zremisowany, ale przyznam, że jak ktoś powiedział podczas marszu do szatni, że w ciemno byśmy wzięli remis przed meczem. A teraz mówiąc jasno przy tych pięknych światłach, to mam trochę niedosytu. To kolejny mecz w którym pomagamy strzelić przeciwnikowi bramkę. Bezsensowny faul Abwo, który dziś był bohaterem negatywnym, bo nawet w pierwszej połowie miał sytuację na bramkę, a później głupio sfaulował w miejscu, z którego dobry zawodnik strzeli do siatki. Dla mnie, jako trenera, to malutkie światełko w tunelu, że być może z drugiej strony nie ma przepaści, tylko jednak jest miejsce do jeszcze lepszej gry na wiosnę i powalczenie o Ekstraklasę w Lubinie. Mariusz Rumak (trener Lecha Poznań): Według mojej opinii, mecz był brzydki. Prezentowaliśmy antyfutbol. Nienawidzę sytuacji, w której muszę powiedzieć zawodnikom: zagrywajcie długie piłki i uważajcie na straty, bo każda grozi stratą gola. Na tym boisku zawodnicy zrobili wszystko co mogli zrobić, aby wygrać. W tej sytuacji o wyniku przesądziły dwa stałe fragmenty - w pierwszej połowie wykorzystało go Zagłębie, w drugiej my. Jeszcze nigdy nie widziałem tak słabego boiska na Bułgarskiej, a pracuję tu od 2010 roku. Autor: Andrzej Grupa Lech Poznań - Zagłębie Lubin 1-1 (0-1) Bramki: 0-1 Rymaniak (37.), 1-1 Możdżeń (83., z wolnego) Lech: Gostomski - Możdżeń, Kamiński, Arboleda ŻK, Douglas - Pawłowski (64. Henriquez), Trałka (71. Linetty), Murawski, Hamalainen, Lovrencsics - Teodorczyk (85. Ślusarski). Zagłębie: Gliwa - Rymaniak ŻK, Bilek, Guldan, Cotra - Abwo ŻK (84. Woźniak), Piątek, Bonecki, Kwiek, Przybecki (59. Błąd) - Piech (90. +3 Papadopulos). Widzów: 12689. Sędziował Tomasz Wajda z Żywca. <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Wyniki, terminarz i tabela T-Mobile Ekstraklasy</a> <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank"></a>