<a href="https://sport.interia.pl/klub-lech-poznan/na-zywo-lech-poznan-zaglebie-lubin-0-0-w-16-kolejce-ekstraklasy-zapi,nzId,488,akt,052222" target="_blank">Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Lech Poznań - Zagłębie Lubin</a> Jeśli nie teraz, to kiedy? - mogli pytać kibice Lecha Poznań, patrząc na skład defensywy Zagłębia. Trener lubinian Martin Sevela został zmuszony do wystawienia na środku defensywy Damiana Oko, który w tym sezonie ligowym jeszcze nie zagrał oraz Kamila Kruka (10 minut w dwóch meczach). Mieli oni strzec dostępu do bramki Zagłębia, które w ostatnich latach radziło sobie z Lechem jak mało kto - nie przegrało w Poznaniu od grudnia 2015 roku, nie przegrało też sześciu ostatnich spotkań z Lechem, za to aż cztery z nich wygrywając. Okazało się, że mało doświadczona defensywa Zagłębia jest w stanie sprostać zadaniu. Lech od początku miał spore problemy ze złapaniem właściwego rytmu gry, To też efekt świetnego ustawienia gości, którzy albo dość wysoko bronili, zagęszczając strefę, w której pojawiali się Tiba lub Ramirez, albo też wracali przed swoje pole karne, gdy Lech już zdołał się przedostać. Poznaniacy, choć tym razem wystawili już niemal wszystkie swoje gwiazdy, niewiele mogli zrobić. Sami zaś popełniali sporo błędów w defensywie i to Zagłębie powinno po pierwszej połowie prowadzić. Pech lubinian polegał na tym, że dobrego dnia nie miał Samuel Mraz. Pierwszą okazję Słowak zmarnował w 12. minucie, gdy piłka wróciła w pole karne po zablokowanym strzale z wolnego Starzyńskiego. Napastnik Zagłębia chyba się tego nie spodziewał, bo uderzył niemal w środek, a tam był Mickey van der Hart. W 26. minucie Mraz dostał świetne podanie od najlepszego przed przerwą na boisku Drażicia, ale znów przegrał pojedynek jeden na jednego z bramkarzem. Chwilę później źle z kolei przyjął piłkę w polu karnym, tracąc szansę na oddanie strzału. Jeśli dodamy do tego jeszcze celny strzał z dystansu Poręby, wyjdzie nam, że Zagłębie realnie zagrażało Lechowi. A co się działo po drugiej stronie boiska? Niewiele - Lech zbliżał się do pola karnego, a tam albo piłkę tracił Ramirez, który nie miał do kogo zagrać, albo też dośrodkowania z boków wybijali wysocy obrońcy Zagłębia. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie! <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">Sprawdź!</a> Odstępstw było niewiele i zaczęły się zdarzać właściwie dopiero po 35. minucie, gdy Lech zaczął zyskiwać inicjatywę. W 36. minucie po dośrodkowaniu Tiby ładnie główkował Salamon, ale Dominik Hładun wybił piłkę spod poprzeczki. Tuż przed przerwą na ósmym metrze przed bramką znalazł się nagle Ramirez - dostał piłkę idealnie na głowę, ale źle w nią trafił. Futbolówka odbiła się od murawy i poleciała nad poprzeczkę. Gra gospodarzy pozostawiała wiele do życzenia. Po przerwie Lech zaczął już wyraźnie dominować, niemal przez cały czas gra toczyła się na połowie gości. Tyle że nie przekładało się to na jakieś większe zagrożenie - dwie linie defensywy Zagłębia, ustawione na linii pola karnego i tuż przed nią, rozbijały kolejne ataki poznaniaków. Jedynie w 47. minucie niezła akcja Ramireza i rezerwowego Skórasia dała szansę Ishakowi, ale Szwed został zablokowany. Później blokowani byli też Kamiński i Ramirez. Właściwie przez całą drugą połowę bramkarz Zagłębia ani razu nie musiał interweniować. Co gorsza - nie musiał też tego robić van der Hart, bo dobrze ataki Zagłębia rozbijali Salamon i debiutant Milić, który zmienił w przerwie Thomasa Rogne. To wiele świadczy o jakości tego spotkania, rozgrywanego w ujemnej temperaturze. Lech bił głową w mur, Zagłębie właściwie nie atakowało - remis 0-0 nikogo więc nie skrzywdził. I całe szczęście, że na stadionie nie musieli pojawić się kibice, choć na płocie wisiał baner z hasłem "Otwierać stadiony". Lech właściwie może już zapomnieć o dogonieniu czołówki, bo jego straty po dwóch remisach są już olbrzymie. Kluczowym starciem staje się dla niego czwartkowe spotkanie z... Radomiakiem w Pucharze Polski. To chyba jedyna droga do wywalczenia kwalifikacji do europejskich pucharów. Andrzej Grupa <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=linki2&utm_medium=linki2&utm_campaign=linki2">Tego jeszcze nie widziałeś! Sprawdź nowy Serwis Sportowy Interii! Wejdź na sport.interia.pl!</a> Lech Poznań - Zagłębie Lubin 0-0 Lech: Van der Hart - Czerwiński, Rogne (46. Milić ŻK), Salamon , Krawieć ŻK (46. Skóraś) - Kamiński (81. Sykora), Karlstroem, Tiba, Ramirez (81. Awwad), Puchacz - Ishak (73. Szymczak). Zagłębie: Hładun - Wójcicki, Kruk, Oko, Bartolewski - Szysz, Żubrowski, Poręba, Starzyński, Drażić (74. Stoch) - Mraz (74. Sirk). Sędzia: Sebastian Jarzębak (Bytom). Po meczu Lech Poznań - Zagłębie Lubin (0-0) powiedzieli: Dariusz Żuraw (trener Lecha Poznań): "Zagraliśmy słabiej pierwszą połowę spotkania, za wolno zmienialiśmy stronę, za mało było podań prostopadłych. To było za mało na dobrze zorganizowaną obronę rywala. W drugiej części wyglądało to lepiej, ale zawsze zabrakło finalnego podania, czy dobrego wykończenia. Za mało było też akcji skrzydłami, z dobrze dogranym podaniem. Jest duży niedosyt, bo nie udało się zdobyć kolejny raz trzech punktów. Jesteśmy w trudnej sytuacji, nie wygraliśmy od kilku meczów, widać brak spokoju przy rozwiązywaniu sytuacji. Jak byliśmy w dobrej dyspozycji, noga nie drżała".Martin Szevela (trener Zagłębia Lubin): "Myślę, że mieliśmy dobry początek meczu. Było widać w zespole pewność siebie, stworzyliśmy dwie stuprocentowe szanse, których nie wykorzystał Samuel Mraz. Pod koniec pierwszej połowy tylko raz nie przypilnowaliśmy przeciwnika, kiedy Dani Ramirez uderzył głową. Druga część była już w 'nogach' Lecha Poznań, lepiej się poruszali, dobrze rotowali pomocnicy. Mieliśmy swoją defensywną strategię, wiedzieliśmy o jakości przeciwnika, ale nasza taktyka zdała egzamin. Jesteśmy zadowoleni z tego punktu. W defensywie cały zespół pracował bardzo dobrze, ale w ofensywie mogliśmy coś więcej zrobić. Powinniśmy wykorzystywać takie sytuacje". <a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Zobacz wyniki, terminarz i tabelę PKO Ekstraklasy</a>