Gdyby wziąć pod uwagę tabelę za trzy ostatnie kolejki, Wisła byłaby w niej trzecia z solidnym dorobkiem siedmiu punktów. Lech w trzech ostatnich meczach zdobył tylko cztery punkty, ale nadal wspina się w tabeli - już jest siódmy. - To, że nasz rywal jest obecnie ostatni, jest raczej przypadkowe, bo przecież w czterech ostatnich spotkaniach Wisła trzy razy wygrywała i raz zremisowała. Prezentuje się dobrze i jest silna - mówi chorwacki szkoleniowiec Lecha i chwali swój zespół za pracę, jaką wykonał w dwóch ostatnich tygodniach. - Trenowaliśmy naprawdę intensywnie, zarówno grę w ofensywie, jak i w defensywie. Pracowaliśmy też nad lepszym przygotowaniem fizycznym. Z drugiej jednak strony nie zapominajmy, że nie mieliśmy wszystkich graczy - dodaje Bjelica. W meczu z Wisłą zabraknie kontuzjowanego od dłuższego czasu Nickiego Bille oraz skrzydłowego Macieja Makuszewskiego, który we wtorek doznał urazu mięśniowego. - Może i mógłby zagrać, ale nie będziemy podejmować ryzyka - zapowiada Bjelica. Poważniejszy uraz Makuszewskiego, który w ostatnim spotkaniu z Górnikiem Łęczna zdobył zwycięską bramkę w doliczonym czasie gry, mógłby być dla "Kolejorza" problemem. Zwłaszcza, że w kolejnych spotkaniach Lech zmierzy się z Legią Warszawa i znów podejmie Wisłę, tym razem w Pucharze Polski. - Do meczu pucharowego mamy jeszcze sporo czasu, na razie koncentrujemy się tylko na pojedynku ligowym. Później skoncentrujemy się na Legii, a dopiero po niej pomyślimy o kolejnym starciu z Wisłą - mówi Bjelica. Po bardzo słabym początku sezonu Lech przesuwa się ku górze tabeli, ale pod względem liczby zdobytych goli wciąż jest prawie na jej dnie. Bilans 11 bramek w 11 spotkaniach jest co najmniej rozczarowujący. Nieco lepiej było, gdy w kilku meczach trafiał Marcin Robak, ale snajper "Kolejorza" w dwóch ostatnich kolejkach był skutecznie wypychany przez rywali z pola karnego. Czy brak kolejnych trafień to efekt spadku formy, czy też może braku szczęścia? - Wszystkiego po trochu. Jestem jednak zadowolony, jak pracował w ostatnich dwóch tygodniach i mam nadzieję, że teraz szczęście już mu dopisze. Jeśli jednak nie uda mu się przełamać tej niemocy, to mamy innych piłkarzy - mówi Bjelica. Zapewne ma tu na myśli Dawida Kownackiego, który w ostatnim spotkaniu reprezentacji młodzieżowej zdobył jedną bramkę i zanotował dwie asysty. Występował jednak jako ofensywny pomocnik, za plecami Mariusza Stępińskiego. Może w takiej roli odnalazłby się w Lechu? - Moim zdaniem to jest napastnik, ale jeśli w reprezentacji występuje na innej pozycji, to mogę być również zadowolony. W swoim klubie widzę go w innej roli. Mamy dwóch zdrowych napastników: Robaka i Kownackiego oraz grupę bardzo dobrych środkowych pomocników: Gajosa, Majewskiego czy Jevticia, którzy też potrafią zdobywać bramki i kreować sytuacje - rozwiewa wątpliwości Bjelica. Chorwat zgadza się ze stwierdzeniem, że mecz z Wisłą może rozstrzygnąć się właśnie w środkowej strefie. - To pokazały ostatnie mecze, że pomoc Wisły jest bardzo mocna. Myślę, że oni przyjadą do Poznania nie tylko po to, aby się bronić, ale też atakować. To dobra informacja dla widzów, bo mają szansę obejrzeć dobre spotkanie - kończy chorwacki szkoleniowiec. Mecz Lech Poznań - Wisła Kraków w niedzielę o godz. 18. <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-R-polska-ekstraklasa-2016-2017,cid,3,sort,I" target="_blank">Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz</a> Andrzej Grupa