Wisła Płock zaczęła to spotkanie tak, jakby chciała dać jasny przekaz: o kryzysie nie ma mowy. W cztery minuty goście wywalczyli trzy rzuty rożne, zanotowali kilka odbiorów w środkowej strefie, którą po prostu zdominowali. Zaskoczony Lech odpowiedział jednym kontratakiem, zakończonym niecelnym uderzeniem Radosława Majewskiego, a po chwili drugim. Darko Jevtić zagrał do Majewskiego, ten wypuścił na wolne pole Dawida Kownackiego, a młody snajper, który zastąpił w wyjściowym składzie Marcina Robaka, strzelił do bramki przy bliższym słupku. Stracona bramka mocno podcięła skrzydła gościom z Mazowsza. Lech przejął inicjatywę, ale na dziurawym boisku zbytnio nie podkręcał tempa. Poznaniacy oddali kilka strzałów, kilka razy dobre okazje do dośrodkowań stworzył sobie Tomasz Kędziora. Wisła nie była w stanie poważniej zagrozić Matuszowi Putnocky'emu, który przez większą część połowy rozgrzewał się przed swoim polem karnym. Akcje płocczan starali się rozkręcał Dymitar Iliew i Giorgi Merebaszwili, ale przeważnie zatrzymywały się one na niemal bezbłędnym Abdulu Tettehu. Kompletnie nie funkcjonowała prawa strona gości, na której trener Marcin Kaczmarek wystawił Piotra Wlazło. Szkoleniowiec gości doszedł do podobnego wniosku i w przerwie wymienił go na Dominika Kuna. Lech pod koniec pierwszej części gry mógł podwyższyć prowadzenie - groźnie strzelał Darko Jevtić, a później w trudnej sytuacji główkował Maciej Gajos. Podobnie zresztą było w drugiej połowie. Choć Wisła przegrywała, to nie próbowała odważniej zaatakować, niemal przez cały czas gra toczyła się na jej połowie. W 50. minucie z 30 metrów potężnie huknął Tamas Kadar - Seweryn Kiełpin odbił piłkę przed siebie, dopadł do niej Kownacki i z bliska fatalnie spudłował. To nadal nie było wielkie widowisko, ale miało dwóch wyróżniających piłkarzy. Jednym z nich był perfekcyjny w odbiorach Tetteh, drugim - Jevtić. Szwajcar często czarował przed polem karnym, sam miał niezłą okazję na gola w 68. minucie. Bliski podwyższenia prowadzenia był też Tomasz Kędziora. Wisła większego zagrożenia w polu karnym Lecha nie stworzyła. W 82. minucie przy wyjściu pomylił się Putnocky, ale jego błąd naprawił Arajuuri. Wtedy goście grali już dwójką napastników, bo trener Kaczmarek posłał do boju Emila Drozdowicza. Ten jednak tylko zaszkodził swojej drużynie. Najpierw sfaulował w polu karnym Łukasza Trałkę (z karnego na 2-0 podwyższył Robak), a w doliczonym czasie wyleciał z boiska z czerwoną kartką. Andrzej Grupa, Poznań Lech Poznań - Wisła Płock 2-0 (1-0) Bramki: 1-0 Kownacki 9., 2-0 Robak 88. z karnego Lech: Putnocky - Kędziora, Bednarek, Arajuuri, Kadar - Jevtić (86. Pawłowski), Tetteh (80. Trałka), Gajos, Majewski, Makuszewski - Kownacki (70. Robak ŻK). Wisła: Kiełpin - Stępiński, Szymiński, Bożić, Sylwestrzak - Wlazło (46. Kun), Furman, Rogalski (82. Drozdowicz ZK, CzK-90.+2), Iliew (62. Kriwiec), Merebaszwili - Kante. Sędziował Krzysztof Jakubik (Siedlce). Widzów: 9591. Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Lotto Ekstraklasy