Dziewięć dni temu Lech grał z Wisłą w lidze i zremisował 1-1 w obecności ponad 20 tys. widzów. Teraz, na tym samym stadionie, będą tylko dziennikarze, fotoreporterzy, pracownicy Lecha i zapewne kilkudziesięciu stewardów. Ponura atmosfera to efekt fatalnego zachowania kibiców Lecha podczas majowego finału Pucharu Polski na Stadionie Narodowym, gdy rzucając na murawę race wielokrotnie przerywali tamten pojedynek. Poznański klub nie został ostatecznie wyrzucony z kolejnej edycji tych rozgrywek, ale wszystkie mecze domowe musi rozgrywać bez kibiców (do tej pory grał tylko na wyjeździe), którzy nie mogą też uczestniczyć w pojedynkach wyjazdowych. Włącznie z ewentualnym finałem 2 maja 2017 roku, jeśli Lech się do niego zakwalifikuje. Chyba, że wcześniej PZPN zawiesi część kary. Wśród ośmiu najlepszych zespołów obecnej edycji Pucharu Polski są tylko cztery ekipy z Ekstraklasy: Pogoń Szczecin, Arka Gdynia, Lech Poznań i Wisła Kraków. W lidze mają niemal taki sam dorobek - mieszczą się w przedziale 14-18 punktów. Wydaje się jednak, patrząc długoterminowo, że faworytem do triumfu będzie ktoś z duetu Lech - Wisła, ewentualnie groźna może też być Pogoń. - Jeden z tych faworytów odpadnie i zrobimy wszystko, aby to była Wisła. Nie wiem, kto jest faworytem, ale my chcemy go wygrać - mówi skrzydłowy Lecha Dariusz Formella. - Puchar Polski uczy pokory. Dwa lata temu mieliśmy Błękitnych Stargard, wszyscy też już nas widzieli w finale, a wiemy, że po pierwszym meczu było ciężko. Spokojnie, najpierw jest Wisła Kraków, a później będziemy żyli kolejnym meczem - dodaje. To, co można powiedzieć o spotkaniach poznańskiej drużyny to fakt, że w ostatnich tygodniach są bardzo emocjonujące. Najpierw w Lublinie Lech wygrał po golu Macieja Makuszewskiego w ostatniej minucie, później w doliczonym czasie sam stracił bramkę na 1-1 w pojedynku z Wisłą, a w sobotę w starciu z Legią dwa ostatnie gole padły w minutach 90. i 93. - Nigdy nie jest dobrze, gdy traci się bramkę w pierwszej czy ostatniej minucie, więc we wtorek postaramy się w ogóle jej nie stracić. Mamy plan na ten mecz, dopiero wówczas go zobaczycie - mówi asystent Nenada Bjelicy Rene Poms. - Taktycznie to będzie pewnie podobny mecz do tego ligowego, a dla nas tym bardziej ważny, bo chcemy odpowiedniej reakcji piłkarzy na to, co stało się w Warszawie. Tam nie zagraliśmy źle, ale zabrakło nam szczęście. W tej chwili trzeba po prostu więcej pracować, a to szczęście samo do nas wróci - dodaje austriacki szkoleniowiec. Po spotkaniu w Warszawie żaden z piłkarzy Lecha teoretycznie nie wypadł na dłużej ze składu z powodu kontuzji, ale... - Kilku było mocno zmęczonych, były lekkie urazy, ale nie sądzę, by to kogoś wyłączyło z gry - zdradza Poms. Można się jednak spodziewać kilku roszad w składzie - być może tylko rezerwowymi będą Matusz Putnocky, Darko Jevtić, Lasse Nielsen i Szymon Pawłowski. - Zagramy bez publiczności, a to na pewno nam nie pomoże. Szkoda, że takie są konsekwencje, ale trzeba z tym żyć i wygrać. To nie ma znaczenia, że gramy z Wisłą po raz drugi w ostatnich dniach. Można grać co tydzień albo co trzy miesiące, ale i tak drużyny z Ekstraklasy się dobrze znają. Choć faktycznie to trochę śmieszna sytuacja - uważa Formella i zapewnia, że wydarzenia z końcówki meczu w Warszawie są już poza nim. - Takie sytuacje w piłce się zdarzają i nie ma sensu ich dłużej rozpamiętywać. Koncentrujemy się na Wiśle, a myślę, że Wisła teraz wraca na swój normalny poziom. Na początku sezonu nie byli sobą, teraz grają na tyle, na ile mają potencjału - uważa Formella. Początek meczu bez udziału kibiców - we wtorek o godz. 20.45. Andrzej Grupa Terminarz spotkań 1/4 finału Pucharu Polski