Lech Poznań dokonał ogromnej rewolucji w swoim składzie - jest bliski sprzedaży trzech młodzieżowych reprezentantów Polski, stracił polskiego środkowego obrońcę, a pozyskał już Szweda, Duńczyka, Chorwata, Austriaka, Łotysza i pochodzącego z Argentyny Hiszpana. Owszem, z wypożyczeń wrócili też polscy piłkarze, a trener Nenad Bjelica dołączył do kadry dwóch wychowanków Akademii Lecha, ale też nikt nie ma już wątpliwości, że wiodący piłkarze to jednak obcokrajowcy. A przecież już w poprzednim sezonie występowali w drużynie dwaj Duńczycy, Słowak, Rumun, Ghańczyk, Szwajcar, Bośniak i Ukrainiec. Dla Jevticia, którego rodzice są Serbami, a urodzonego już w Bazylei, nie ma to żadnego znaczenia. - Zresztą ja już jestem Polakiem - śmieje się piłkarz, który szybko nauczył się mówić po polsku i zaaklimatyzował się w Poznaniu. Jevtić podkreśla, że już w Bazylei, gdy był piłkarzem pierwszego zespołu, spotkał się z tak dużą liczbą zagraniczną piłkarzy. I tam też mówiono głównie po angielsku. - Mam nadzieję, że dzięki tym wszystkim zmianom w składzie będzie większa rywalizacja. Może to jest dobry znak przed kolejnym sezonem. Na treningach fajnie wyglądamy, nowi piłkarze pokazują się z bardzo dobrej strony. Treningi i mecze to jednak dwie zupełne inne kwestie, zobaczymy jak to będzie na boisku wyglądało. Dają nam jednak większą jakość i chyba będziemy silniejsi - mówi Jevtić, który niedawno przedłużył kontrakt z Lechem o trzy lata. Znów wraca jednak temat jego transferu do PAOK Saloniki - podobnie jak rok temu. - Skupiam się na Lechu, zaczynamy sezon ważnymi meczami, to dla mnie najważniejsze. A jak przyjdzie oferta, to zawsze trzeba jej wysłuchać. W tej chwili na pierwszym miejscu jest dla mnie mecz z Pelisterem Bitola - podkreśla pomocnik Lecha, który w zespole Nenada Bjelica będzie prawdopodobnie grał na swojej ulubionej pozycji, czyli za plecami napastnika. Lech pozyskał kilku skrzydłowych, więc 24-letni Szwajcar nie musi już zapychać dziur na skrzydłach. Jevtić doskonale pamięta wstyd, jaki towarzyszył jemu i kolegom po wpadce z islandzkim Stjarnanem Gardabaer trzy lata temu. W obu meczach rozegrał po 90 minut, a Lech nie strzelił w tym czasie żadnego gola. - Nie byliśmy wtedy gotowi od pierwszej minuty, ale nie da się tego zagrać jeszcze raz, powtórzyć meczu, zmazać go. Teraz będziemy już gotowi. Musimy w meczu na swoim stadionie wywalczyć taką przewagę, by spokojnie polecieć do Macedonii. A mamy dzisiaj taką jakość, że to się nie powtórzy - zapewnia Jevtić. O rywalu, zdobywcy Pucharu Macedonii, piłkarz nie wie zbyt wiele. - Dopiero w czwartek przed meczem będziemy mieli analizę ich gry i drużyny. Graliśmy dwa lata temu z Sarajewem, ale ono było wtedy mistrzem Bośni, a Pelister nie jest mistrzem swojego kraju. Inna drużyna, ale pewnie też mają niezłych piłkarzy. Musimy być gotowi od pierwszej minuty, by później nie biegać już za wynikiem - kończy Jevtić. Początek czwartkowego spotkania w Poznaniu - o godz. 20.45. Andrzej Grupa