Odejście Joao Amarala z Lecha Poznań do przeciętnej portugalskiej drużyny FC Pacos de Ferreira było dość zaskakujące - w końcu Lech oddał swojego najdroższego piłkarza, na którego wykupienie z Benfiki Lizbona wydał półtora roku temu ponad milion euro. Słowa Amarala, a także głosy przedstawicieli Lecha wskazywały na skomplikowaną sytuację rodzinną piłkarza. Tymoteusz Puchacz, młody obrońca i skrzydłowy "Kolejorza" potwierdza ten fakt, ale o szczegółach też nie mówi. Zapewnia jednak, że i tak Lech może być lepszy wiosną - nie tylko po odejściu Amarala, ale nawet spodziewanym transferze Kamila Jóźwiaka. - My to odbieramy tak, że przyszedł już Michał Skóraś, a jeśli się dziury pojawią, to będziemy je łatać. Niewiele więc się zmienia, a sądzę, że wiosną będziemy nie tyle na podobnym poziomie, co na wyższym - twierdzi Puchacz. Skąd taki wniosek niespełna 21-letniego gracza Lecha? - Po prostu znamy się lepiej z chłopakami. Jak przychodziłem tu po wypożyczeniu, to znaleźliśmy się w sytuacji, że nagle wyszło dziewięciu nowych graczy w meczu o stawkę. Nigdy ze sobą nie grali, a tu trzeba próbować się zrozumieć. Teraz, gdy już trochę razem pograliśmy, to wiemy czego się po sobie spodziewać i będziemy bardziej pewni siebie. To zadziała na naszą korzyść - mówi Puchacz. Władze Lecha przed sezonem nie postawiły żadnych sportowych celów swoim piłkarzom, a przecież w poprzednich latach klub zawsze miał się bić o mistrzowski tytuł. Niemal zawsze w tej walce zawodził. - Ja już na początku jasno określiłem moje cele. Gramy w Lechu Poznań, tu zawsze się walczy o najwyższe cele i przynajmniej ja mam takie. Zresztą chyba wszyscy, którzy się tu wychowaliśmy. Rozmawiałem wczoraj o tym z Mateuszem Skrzypczakiem, że to taki gen: wychodząc na mecz wiemy, że musimy go wygrać, bo jesteśmy w najlepszym polskim klubie. Chcemy zdobyć dwa trofea, to by nas satysfakcjonowało - zapewnia Puchacz, który podczas świąteczno-noworocznego urlopu do końca... nie odpoczął od piłki. - Wypoczęty jestem, pewnie da się o futbolu zapomnieć, ale nie dla mnie. Oglądałem dużo meczów w tym czasie, bo to lubię. A teraz czeka nas sumienna praca i oby wiosną gra nie była już taka zmienna jak jesienią. Wierzę, że będziemy regularnie punktować, a nie tak jak w ostatnim półroczu, gdy sytuacja się zmieniała - kończy piłkarz. Andrzej Grupa