Robak został w poprzednim sezonie królem strzelców Ekstraklasy po raz drugi w karierze, ale pod koniec sezonu bardzo głośno było o jego konflikcie z Nenadem Bjelicą. Piłkarz chciał grać więcej, a trener Lecha raz wystawiał jego, a raz Dawida Kownackiego. Tego konfliktu nie udało się już wyciszyć i załagodzić, a w środę Robak został sprzedany do Śląska Wrocław. Wg nieoficjalnych informacji klub z Wrocławia zapłacił za niespełna 35-letniego napastnika ok. 300 tys. złotych, a "Kolejorz" pozbył się na liście płac jednego z większych jej obciążeń. - Chcę powiedzieć: wszystkiego najlepszego dla Marcina Robaka w Śląsku Wrocław. Myślę, że tam będzie tak pomocny dla drużyny, jak był u nas. Ma za sobą bardzo dobry sezon, rozegrał najwięcej minut ze wszystkich naszych napastników i był tym najważniejszym dla nas. I przez prawie cały rok byłem z niego zadowolony - mówił Bjelica, gdy już stało się jasne, że Robak będzie kontynuował karierę poza Poznaniem. Później trener Lecha wytłumaczył, dlaczego nie mógł dojść do porozumienia ze swoim byłym już podopiecznym. - Niestety, on przez prawie cały rok nie rozumiał, że w tej drużynie nie ma zawodnika, który gra zawsze. A on chciał grać zawsze i nie akceptował, że może grać też ktoś inny jak Kownacki. My zaś rozumieliśmy, że Kownacki nie jest słaby, że można go sprzedać za dobre pieniądze, a Lech Poznań żyje z takich pieniędzy. I widziała to Sampdoria, że on nie jest słabym, a dobrym piłkarzem - opowiadał Bjelica, który uważa, że postępował bardzo dobrze. - Miałem dwóch bardzo dobrych napastników i co robiliśmy? Grali obaj. Najlepszy napastnik i najlepszy strzelec roku oraz ten, którego sprzedaliśmy za trzy albo więcej, tego nie wiem, miliony euro. Trener zrobił wszystko perfekcyjnie, tak sobie myślę - uważa Chorwat. Ze słów Bjelicy wynika, że jeszcze w lipcu liczył, iż Robak zmieni swoją decyzję. Piłkarz wystąpił w końcówce pierwszego spotkania w eliminacjach LE z Pelisterem Bitola, pojechał na rewanż. Potem wystąpił też w sparingu z Górnikiem Konin, strzelił w nim dwie bramki. Do samolotu lecącego do Norwegii tydzień temu już jednak nie wsiadł. To właśnie wtedy Bjelica po raz pierwszy, wówczas dość ogólnikowo, powiedział, że "Robak nie chce już grać dla Lecha". - Dwa dni przed meczem z Haugesundem zapytałem Marcina, czy zmieni swoją decyzję. On mi odpowiedział, że nie. Nie chce grać w Lechu. Przez cztery ostatnie tygodnie miałem dobre relacje z Marcinem, żadnego nawet minimalnego problemu. On trenował, a ja robiłem swoje. I wtedy powiedział to "nie". W takiej sytuacji robię swoje, wolę wystawiać nawet młodych piłkarzy niż takiego, który nie chce grać. Szanuję go jednak jako piłkarza, będzie miał mój szacunek jako trenera. Zawsze - mówił Bjelica, który nie potrafił zrozumieć indywidualnego podejścia Robaka do swojej pracy. Trener Lecha przypominał, że podobny system rotacji stosował w przypadku defensywnych pomocników: Łukasza Trałki i Abdula Tetteha. Z ich strony ani razu nie doświadczył żadnej negatywnej reakcji. - Problemem Marcina jest to, że nie akceptuje sytuacji, w której ktoś inny tez może grać na tej samej pozycji - zakończył Bjelica. Robak może zadebiutować w Śląsku już w poniedziałkowych derbach Dolnego Śląska z Zagłębiem Lubin. Przeciwko Lechowi Bjelicy być może wystąpi 23 września. Andrzej Grupa <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-S-polska-ekstraklasa-2017-2018,cid,3" target="_blank">Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Lotto Ekstraklasy</a>